SZUKAJCIE A ZNAJDZIECIE

niedziela, 21 grudnia 2014

Smutne życie Pepper w dwóch światach, czyli o dziesiątym odcinku American Horror Story: Freak Show słów kilka.

Swego czasu fanów AHS zelektryzowała wiadomość o tym, że wszystkie sezony są ze sobą bezpośrednio połączone nie tylko obsadą ale i przenikającymi się wątkami fabularnymi. Twórcy postarali się nam zrekompensować brak ukochanej Lily Rabe w obsadzie głównej łącząc świat znany z  Alylum z Freak Show. Pretekstem było opowiedzenie (w całości?) historii Pepper, która od początku była łącznikiem cyrku dziwów ze szpitalem psychiatrycznym Briarcliff. Także po raz pierwszy w tym sezonie otrzymaliśmy odcinek w dużej mierze wyrwany z kontekstu, skupiający się na przeszłości i przyszłości jednej postaci. Mogę więc wysnuć tezę, że dla jednych będzie to jeden z najsłabszych epizodów sezonu, dla drugich jeden z najlepszych. 

Czekaliśmy na jej powrót. Mnie usatysfakcjonował. 

Jeśli mnie pamięć nie myli to pierwszy odcinek, w którym nie pojawił się Dandy, postać nakręcająca całą serię swoją postawą wobec świata, napawająca odrazą i strachem, jednocześnie będąca jedną z moich ulubionych. Obawiałem się, że odcinek będzie przegadany i nudny, postać Pepper do tej pory przewijała się bardziej w tle, uczynienie z niej bohaterki centrycznej mogło być ruchem ryzykownym, ale było też okazją do pokazania nam postaci znanej z uniwersum Asylum. Opowieść wysnuta przez jej wieloletnią opiekunkę Elzę była jednak poruszająca i pokazała, że miłość jest na tyle silnym uczuciem, że może się narodzić nawet w głowie osoby tak silnie zdeformowanej fizycznie i psychicznie. Dość zabawna okazała się też geneza pojawienia się Ma Petite w obozie, która częściowo zaspokoiła instynkt macierzyński Pepper i kolekcjonerski Mars. Zniekształcona dziewczyna utraciła w bardzo szybkim czasie dwie najbliższe jej istoty - "męża" i "córeczkę" i na dobrą sprawę stałą się bezużytecznym stworzeniem w obozie Elzy, która i tak postanowiła przenieść się "do telewizji". Wiedząc, że nie będzie mogła się nią zając postanowiła oddać ją mocno szajbniętej siostrze, która w późnym wieku zaszła w ciążę i urodziła dziwoląga. Psychika jej i męża siadła, mężczyzna postanowił zabić synka i zwalić winę na Pepper, którą uznano za niepoczytalną i oddano do psychiatryka pod opiekę siostry Mary Eunice, której to pojawienie pozytywnie podniosło mi ciśnienie. Plotki głosiły, że Lily Rabe pojawi się w finałowym odcinku, okazało się jednak inaczej, jej krótkie pojawienie pokazało nam, że aktorka nie ma problemu z ponownym wejściem w rolę postaci, która stała się ulubienicą wielu fanów AHS. Twórcy zaserwowali mam wycinek przyszłości, w którym widać było Elzę na okładce prestiżowego magazynu. Mars w pewnym senie przypominała mi w tym odcinku poczciwego Dubledorea'a, który odwiedzał Voldemorta w domu dziecka, a potem przygarnął go do swojej szkoły i w pewnym sensie kolekcjonował najlepszych uczniów. Nie dałem się jednak oszukać - Mars w przygarnięciu każdego dziwoląga ma swój cel i pozbywa się nieprzydatnych "zabaweczek" kiedy przestają być potrzebne. Nie przeczę, że w jakimś sensie kochała Pepper, ale uważam ją za postać wyrachowaną i złą, nawet jeśli to zło wynika z jej osobistej tragedii. 

Historia Pepper była bardzo smutna i ładnie opowiedziana. 

Na pozostałych bohaterów w tym odcinku za dużo czasu nie mieliśmy. Paskudny Stanley powiększył sobie kolekcję trupów o bliźniaczego "męża" Pepper, podejrzewam, że pomógł mu w opuszczeniu tego świata mimo, że wersja Elzy zasugerowała nam "normalną" śmierć. Wygląda też na to, że Jimmy poświęcił swoją odmienność dla wolności - eksponat w gabinecie dziwactw wyglądał jak ręce "chłopca homara". Nic dziwnego, że Esmeralda zemdlała na ich widok, podziwiam, że podobnie nie zareagowała na widok Ma Petite w formalinie Desire, która rozgryzła fałszywą wróżkę. Maggie w tym odcinku mocno pchnęła fabułę przyznając, że jest wspólniczką Stanleya, fabuła dąży więc do zdemaskowania odrażającego wąsacza, który zasłużył na podobny los jak dziwolągi, które przez niego zginęły. Nim jednak to nastąpi zobaczymy nową intrygującą postać, która mocno namiesza w perypetiach co niektórych bohaterów. Mam tu na myśli bohatera, którego zagra ekranowy Barney Stinson - Neil Patrick Harris. Ponownie w roli uwodziciela skradnie serce bliźniaczek, jestem jednak przekonany, że nie ma on czystych intencji, na dobrą sprawę każda postać w świecie Freak Show ma coś na sumieniu. Trailer do kolejnego epizodu ujawnił też, że zobaczymy Jamie Brewer, aktorkę z zespołem Downa znaną z pierwszego i trzeciego sezonu. Także po przerwie świątecznej zostaniemy uraczeni odcinkiem ze sporą dawką świeżej krwi co bardzo mnie cieszy, niektóre wątki stały się już nieco nużące i dążące donikąd. Jest więc na co czekać i czym się jarać. Jak zwykle dzięki ,że przeczytaliście i czekam na wasze opinie o odcinku! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz