Trochę się ostatnio pogmatwało w fabule "Freak Show", co nie umknęło mojej uwadze. Bliźniaczki zostały przeniesione do posiadłości pokręconej mamuśki Dandy'ego, w obozie dziwolągów podejrzenia pozbycia się ich padło na Elzę, a między fałszywą wróżką a pragnącym oglądać naszych ulubieńców w formalinie wąsaczem narasta moralny konflikt. Niby nie był to przełomowy odcinek, ale pokazał jak szybko nasi bohaterowie się zmieniają i jakie rozterki tkwią w ich głowach.
Test zaufania nie skończył się dla Paula zbyt dobrze.
Jak zapewne pamiętacie Dandy w poprzednim odcinku wspomniał, że nie potrafi kochać. Jego mordercza osobowość uciszyła się wraz z przybyciem Elzy, która oddała bliźniaczki "pod opiekę" szalonej rodzinki. Rzecz jasna Dot podejrzliwie spogląda na adoratora, a naiwna Bette szybko zakochuje się w tylko-na-niby-szarmanckim lalusiu. Dandy rzecz jasna pokazuje swoje prawdziwe oblicze bardzo szybko, kiedy w jednej ze scen irytuje się i wrzeszczy na Dot. Jakby tego było mało zdobywa jej pamiętnik, w którym dziewczyna opisuje jak bardzo oszukana czuje się w jego domu. Wcześniej widzimy scenę w sklepie w której w sklepie z drogimi perfumami i gadżetami robi zakupy wyraźnie dla dwóch osób co nie umyka Paulowi, zwanemu też chłopcem foką. Znaczna część odcinka skupia się zresztą na jego postaci, która podejrzewa Elzę o pozbycie się dziewcząt z cyrku dziwów.
Romansujący z Elzą mężczyzna jest rozbity emocjonalnie, gdyż spotyka się także z kobietą-gumą, która pojawiła się wcześniej w pierwszym odcinku. Była wykorzystywana seksualnie, więc szybko uciekła, jak się okazało z deszczu pod rynnę, jej despotyczny ojciec jest dość podejrzanym typem, który słysząc najdrobniejszy hałas rusza ze spluwą do jej pokoju. Postanawia wyrwać się z domu i odwiedzić ukochanego, który został zraniony przez Elzę nożem. A poszło o zaufanie. Intrygantka Mars w dniu swoich urodzin straciła dobry humor zaraz po rozpakowaniu prezentów. Wszyscy mieszkańcy Freak Show zastanawiają się gdzież podziała się Bette i Dot. Rozwścieczona Elza wygarnia wszystkim co o nich myśli i przypomina, że wyciągała ich z życiowych rynsztoków. Proponuje test zaufania, polegający na wybraniu jednego dziwoląga, który da się przypiąć do obracającego się koła, w które będzie rzucać nożami. Wszyscy doskonale wiedzą, ze Elza nie chybia, tym razem jednak specjalnie pudłuje by uciszyć Paula. Wychodzi z niej koszmarna suka, którą i tak wszyscy fani będą kochać do samego końca.
Moja sympatia do Elzy przygasła po ostatnim odcinku.
Jak wspominałem Maggie Esmeralda i Stanley nie mogą dojść do porozumienia w sprawie pozbycia się dziwolągów i zarobienia na nich grubych pieniędzy. Dziewczyna obawia się o życie Jimmy'ego i proponuje mu wspólną ucieczkę, nie potrafi też utopić uroczej Ma Petite, co nie pozostaje bez komentarza wąsacza. Tymczasem Jimmy podejrzewający Elzę o pozbycie się bliźniaczek składa wizytę Dandyemu, któremu humor popsuł się na tyle, że postanowił ponownie zabić. Epizod kończy wymowna scena, w której Ethel obiecuje Elzie, że zabije ją jeśli dowie się prawdy o tym co inni jej zarzucają. Widać, że scenarzyści zaczynają mącić i opowiadać historię w nieco mniej ciekawy sposób niż w czterech pierwszych odcinkach. Brakuje mi wątku Twisty'ego, który siał autentyczną grozę swoim zachowaniem. Bohaterowie zaczynają zachowywać się podobnie jak w trzecim sezonie, coś tam robią, coś tam broją, ale nie przesuwa to fabuły w kierunku, który sprawiałby, że czekam na kolejny epizod z niecierpliwością. Nie uważam rzecz jasna epizodu za nieciekawy czy nudny, po prostu chciałbym by stało się coś co wysadzi mój mózg w powietrze jak przy okazji epizodów o Mordrake, które były według mnie fenomenalne. A tak jest po prostu bardzo dobrze, ale już nie rewelacyjnie. Czekam więc na kolejny epizod licząc na choć małą rozpierduchę. Do przeczytania za tydzień!
No i Ma Petite i tak wylądowała w formalnie :D A Elsy to ja od początku nie lubię.
OdpowiedzUsuń