SZUKAJCIE A ZNAJDZIECIE

piątek, 7 listopada 2014

10 filmów, które pogłębią Twoją jesienną depresję (i zryją banie zbyt mocno) (część 2)

Poprzednia część zestawienia, która ukazała się ponad miesiąc temu okazała się nie lada sukcesem na blogu! Ponad 3600 wejść, ponad 200 łapek w górę na fanpage, sporo pozytywnych komentarzy. Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony, że ten temat tak bardzo Was ujął. Postanowiłem więc przedłużyć żywotność tego tematu i zaserwować Wam część drugą zestawienia. Kto nie załapał się na pierwsze może je obadać pod tym linkiem:
http://fkrbzm.blogspot.com/2014/10/10-filmow-ktore-pogebia-twoja-jesienna.html. Omawiałem w nim filmy Skrawki, Happiness, Funny Games, Zdjęcie w godzinę, Plac Zbawiciela, Kieł, Nieodwracalne, Przełamując fale, Requiem dla snu oraz Musimy porozmawiać o Kevinie. No to co? Zapraszam do czytania części drugiej! 


ZOSTAWIĆ LAS VEGAS (Leaving Las Vegas, 1995, reż. Mike Figgis)

Oscarowa rola Nicolasa Cage'a grającego alkoholika, który nie potrafi zerwać z nałogiem. Jego ścieżki krzyżują się z prostytutką graną przez Elisabeth Shue, która jest w tym dziele olśniewająca. Ich losy są mega przybijające, ich miłość niemożliwa. Na szczęście po tym filmie przejdzie wam ochota na sięgnięcie po kropelkę więc można z niego wycisnąć coś pozytywnego. A tak poza tym to te Las Vegas wcale takie piękne nie jest... 

CZEKAJĄC NA WYROK (Monster's Ball, 2001, reż. Marc Foster)

Tym razem Oscar wpadł w łapki Halle Berry za rolę bardzo nieszczęśliwej kobiety. Jej syn jest tłustym leniwym typkiem, jej mąż czeka na wykonanie kary śmierci. Życie Leticii zmieni się po wypadku, w którym zginie jej dziecko. Ironia losu połączy ją z Hankiem (Billy Bob Thorton), którego pracą jest przygotowywanie więźniów do egzekucji. Ciężki to film, przygnębiający ze świetną drugoplanową kreacją Heatha Ledgera. Do tego jedna z mocniejszych scen erotycznym w kinie jak by nie patrzeć hollywoodzkim. 

MR. NOBODY (2009, reż. Jaco Van Dormael)

Kiedy jest się jedynym śmiertelnikiem wśród nieśmiertelnych pragnie się przewartościować swoje życie, zrobić rachunek sumienia. Wyobraźnia podsuwa różne scenariusze, wersje wydarzeń, szczęśliwe momenty. Film o utraconych szansach, niezłapanych momentach, przegapionych okazjach. Świetna rola Jareda Leto jako Nemo Nobody'ego, poddali go znakomitej charakteryzacji. Film jakimś cudem ominęły nagrody, na szczęście nie przeszedł bez echa i ma swoich wiernych fanów. Nie wszyscy go jednak znają, wypada by pojawił się w takim zestawieniu. 

MIASTO BOGA (Cidade de Deus, 2002, reż. Fernando Meirelles)

Zapomniane przez niego rzecz jasna. Historia dzieciaków z biednych ulic, które aby przeżyć muszą podejmować "dorosłe" decyzje. Zdzielił mnie ten film po bani, obejrzałem go póki co raz i styka, wszelakie nagrody zasłużone, brutalny autentyzm tego obrazu przybija widza, nieraz przyłapywałem się na myślach, że podczas gdy sobie spokojnie skrobię dla Was artykuły, gdzieś daleko panuje okrutna bieda i survival. Jeśli chcecie zobaczyć jak wygląda piekło na ziemi koniecznie obejrzyjcie. 


21 GRAMÓW (21 Grams, 2003, reż. Alejandro Gonzalez Inarritu)

Przypadki chodzą po ludziach. Wypadki także. Utrata kogoś bliskiego, choroba, zejście na złą drogę... Ten film stawia przed widzem tezę, że wszyscy jesteśmy powiązani, tak jak w "Zagubionych". Brak chronologii scen jeszcze bardziej miesza w głowie, finał opowieści jest przygnębiający i nawet iskierka nadziei tląca się gdzieś na horyzoncie nie poprawia nastroju, przynajmniej mojego. 


DZIEŃ ŚWIRA (2002, reż. Marek Koterski)

Ci, którzy traktują ten film jako komedię chyba za bardzo skupili się na zabawnych akcentach tego dzieła. "Dzień świra" jest gorzki, ponury, piętnujący ludzką głupotę. W każdym z nas troszkę tego Adasia jest. Kto się nigdy nie wkurwił choć raz i nie chciał się wydrzeć na przypadkowych ludzi niechaj pierwszy rzuci kamień. A poranne "Ja pierdole" to chyba każdy z nas kiedyś powiedział. Film, który uświadamia nam jacy naprawdę jesteśmy, pokazujący to czego często po prostu nie zauważamy. 


ŻYCIE JEST PIĘKNE (La Vita e Bella, 1997, reż. Roberto Benigni)

Benigni wtłoczył nam w głowy sielankowy obraz rodzinny z pierwszej części filmu, a następnie skontrastował z obozową rzeczywistością co dało efekt piorunujący. Ogląda się ten film śmiejąc i płacząc jednocześnie, ostatecznie jednak czułem się przybity po seansie. Obyśmy nigdy nie zaznali czegoś takiego za ładnych kilka lat. Film słusznie obsypany nagrodami od góry do dołu. Piękny i bolesny. Lubię do niego wracać doskonale wiedząc co się wydarzy. I pomyśleć że kiedyś byłem na nim z klasą, jeszcze w okresie podstawówki. Do dziś pamiętam pierwsze wrażenie, że oto wcale nie oglądam filmu familijnego. I dołującą myśl, że nie jest takie piękne. 


PALACZ ZWŁOK (Spalovac mrtvol, 1969, reż. Juraj Herz)

Jakiś czas temu omawiałem ten film na fanpage. Znakomicie pokazuje jak można popaść w szaleństwo wykonując nietypową pracę. Głównemu bohaterowi wydaje się, że spalając zwłoki uwalnia dusze zmarłych. To chyba jeden z najmroczniejszych filmów w tym zestawieniu, przynajmniej takie mam wrażenie. Warto zobaczyć jak wyglądało kino pod koniec lat 70 kiedy jeszcze istniała Czechosłowacja. 


MECHANIK (El Maquinista, 2004, reż. Brad Anderson)

Bezsenność, wyrzuty sumienia, ciężar, którego główny, chudy jak patyk bohater nie może się pozbyć. Przytłaczające jest to industrialne otocznie, momentami dość nierealne, lekko zamglone i nieprzyjazne. Christian Bale stworzył postać zmęczoną, pełną frustracji i rozpaczy. Jego dziura w pamięci nie daje mu żyć, osacza go i wyniszcza. To samo dzieje się z widzem, który chłonie fabułę i nie osiąga katharsis po finale. Jeden z moich ulubionych filmów pogłębiających złe samopoczucie. 

AMERICAN BEAUTY (1999, reż. Sam Mendez)

Kiedyś ukułem takie powiedzonko, że "rzeczywistość ryje banię zbyt mocno najbardziej". W tym filmie tak jak i w "Dniu świra" bohater grany przez Spacey'a wypowiada nasze myśli z przytupem i błyskotliwością. Dzieło jest unikalne, łączy w sobie refleksję nad pięknem i ulotnością świata, skupia się na tym na co zazwyczaj nie zwracamy uwagi. Jest jednocześnie podnoszące na duchu jak i zasmucające, wszyscy doskonale wiemy jak to się skończyło. Mam nadzieję, że obejrzycie wszystkie filmy z obu list, moi kochani masochiści, pisanie dla Was to największa przyjemność! 

1 komentarz:

  1. "21 gramów", "Mechanika" i "American Beauty" należą do moich ulubionych filmów, mają wszystkie niesamowity klimat, ale nie nazwałabym ich dołującymi.
    Zresztą "Życie jest piękne" czy "Czekając na wyrok" też mnie nie dołują, bo zawsze pozostaje po seansie wrażenie, że nawet w przytłaczających okolicznościach ludzie potrafią odnaleźć w sobie siłę, żeby stworzyć więź z drugim człowiekiem i wspólnie próbować pokonać przeciwności.
    Przy okazji: super blog, śledzę go od początku :). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń