SZUKAJCIE A ZNAJDZIECIE

poniedziałek, 20 października 2014

Pokrzywdzeni, czyli 10 aktorów, którzy na Oscara zasłużyli, a nie dostali (część 1)

Jak to możliwe, że nasi ulubieńcy nie mają Oscarów na koncie? Na to pytanie odpowiedzi zapewne znają jedynie członkowie akademii, którzy tak a nie inaczej rozdzielają nagrody dla ich zdaniem najlepszych odtwórców ról. Przed Wami pierwsza część zestawienia aktorów, których Oscary omijają w bardzo pokrętny sposób. Wiem, że dla niektórych te nagrody nic nie znaczą, być może dla części osób pojawiających się na tej liście także nie mają większego znaczenia, ale jak dla mnie jest to pewna forma docenienia osób, które są w absolutnej czołówce aktorstwa. Dziś ja przyznaję statuetki, zapraszam więc Was do zapoznania się z moimi werdyktami! W pierwszej części sami panowie, w drugiej tylko panie! Endżoj! 

10.TIM ROTH

STATUETKĘ POWINIEN DOSTAĆ ZA: Wściekłe psy (1992), Cztery pokoje (1995), 1900: Człowiek legenda (1998). Tim jest po prostu znakomitym aktorem. Wspominałem o tym umieszczając go w pierwszej dziesiątce najwybitniejszych brytyjskich aktorów. Nie mam bladego pojęcia jakim cudem nie został jeszcze nagrodzony statuetką. 
9.JIM CARREY

STATUETKĘ POWINIEN DOSTAĆ ZA: Truman Show (1998), Człowiek z księżyca (1999). Bo co? Bo głupie miny tylko robić potrafi? Nope, jest także świetnym aktorem dramatycznym, ale Akademia jakoś tego nie potrafiła docenić. Jim może niektórych irytować, ale ja tam bym go statuetkami obsypał po czubek głowy. 

8.BILL MURRAY

STATUETKĘ POWINIEN DOSTAĆ ZA: Między słowami (2003), Broken Flowers (2005). I ponownie komik w filmie poważnym, czyli Bill Murray, który potrafi tworzyć wielowymiarowe postaci, jest muzą Wesa Andersona i ogólnie świetnym kolesiem, o którym krążą plotki, ze zabiera ludziom jedzenie z talerzy. W końcu nikt nie uwierzy w taką historię, prawda? 

7.SAMUEL L. JACKSON

STATUETKĘ POWINIEN DOSTAĆ ZA: Pulp Fiction (1994),  Django (2012). Za to co ten bad motherfucker wyprawiał u Tarantino, minimum dwie statuetki wpaść powinny. Danzel Washington ma dwie, Morgan Freeman jedną. Samuel... jebane zero! Oby się to kiedyś zmieniło, bo zasłużył już dawno! 

6.RALPH FIENNES

STATUETKĘ POWINIEN DOSTAĆ ZA: Lista Schindlera (1993), Czerwony smok (2002). No jak taki uroczy pyszczek mógł nie dostać tego złotego ludka? W sumie to za ładny uśmiech powinien dostać. Z drugiej strony genialnie wciela się w psychopatów, ale jakoś to umyka członom Akademii. Nie mam pojęcia dlaczego. Daniel Day-Lewis ma TRZY Oscary, Ralph NIE MA WCALE. I gdzie tu sprawiedliwość? 

5.JOHNNY DEPP

STATUETKĘ POWINIEN DOSTAĆ ZA: Edward Nożycoręki (1990), Co gryzie Gilberta Grape'a (1993), Las Vegas Parano (1998). Plus jeszcze z 10 innych rozmaitych filmów już wy sami wiecie jakich. No jak to jest możliwe? To już pod zbrodnię podchodzi, że Johnny tej przeklętej figurki nie posiada. Ja wiem, że hype, że ma specyficzną manierę i tak dalej, ale na litość boską... Dla mnie jeden z absolutnych mistrzów od wielu, wielu lat. 

4.LEONARDO DICAPRIO

STATUETKĘ POWINIEN DOSTAĆ ZA: Wyspa tajemnic (2010), Django (2012), Wilk z Wall Street (2013). Dla większości z Was pewnie Leo powinien zająć pierwsze miejsce, bo jego gra ewoluowała na naszych oczach. W każdym kolejnym dziele niszczył system coraz bardziej. I za każdym razem ktoś mu tego złotego kutafona sprzed nosa sprzątał. Wymieniłem tylko trzy dzieła, ale możecie sobie kilka na spokojnie dopisać, bo chłop zasłużył jak mało który. 

3.ALAN RICKMAN

STATUETKĘ POWINIEN DOSTAĆ ZA: Dogma (1999), Harry Potter (którakolwiek część). Wyjaśnię od razu, że dawałbym wymienionym aktorom statuetki za role w filmach, które nawet nie miały szans być nominowane, nie spełniały jakiś tam oscarowych kryteriów i tak dalej. Po prostu jak patrzę na to co wyprawiają tacy kozacy jak Alan to aż się chce dla nich tego żółtego pajaca ukraść. Za rolę Snape'a powinny wpadać nagrody za każdą część z osobna. Rzekłem. 

2.GARY OLDMAN

STATUETKĘ POWINIEN DOSTAĆ ZA: Dracula (1992) Leon Zawodowiec (1994). Dziwię się, że grając takich szaleńców nigdy nie wpadł w obłęd i nie wydusił statuetki, i to nie jednej. Gary z formy nie wypada czego dowodem znakomity "Szpieg" i kreacja w trylogii nolanowskiego Batmana. Jak dla mnie to nawet lepszy kozak niż Pacino i De Niro, którzy od lat grają na tej samej strunie. Jeden z moich ulubieńców od lat! 

1.EDWARD NORTON

STATUETKĘ POWINIEN DOSTAĆ ZA: Więzień nienawiści (1998), Podziemny krąg (1999). No nie będę ukrywać, że osobista sympatia przeważyła w przyznaniu pierwszego miejsca. Edward to ekranowy masakrator, jeden z najbardziej wszechstronnych i zmiennych aktorów bardzo poświęcających się dla roli. Co ja mogę więcej dodać? Jak za całokształt nie dostanie to pewnego dnia się członkowie akademii z końskimi głowami pod kołderką obudzą. Dziękuję za uwagę i oczekujcie damskiej części zestawienia. 

2 komentarze:

  1. Tim Roth w "1900: Człowiek legenda" rzeczywiście wykonał kawał dobrej aktorskiej pracy, chociaż to raczej mało znany film. Zgadzam się w gruncie rzeczy z większością Twoich typów... Większość tych aktorów zasługuje na statuetkę po prostu za całokształt, bo mają wiele genialnych ról na koncie. Nie mówiąc już o tym, że niektóre z wymienionych powyżej filmów zaliczam do ulubionych ("Wyspa tajemnic", "Podziemny krag"...).

    OdpowiedzUsuń