Niedocenionych rzecz jasna nie przez wszystkich, najwierniejsi fani o swoich ulubieńcach mogliby długo opowiadać. Z jakiegoś jednak powodu nie stali się ikonami kina na tyle na ile zasłużyli. Są różnorodni, są wielowymiarowi i zabawni. Są dziwni lub przerażający. Zapoznajcie się moją dyszką niesłusznie zepchniętych na margines kultowych bohaterów!
SNAKE PLISSKEN ("Ucieczka z Nowego Yorku", 1981; "Ucieczka z Los Angeles", 1996)
Współpraca Kurta Russela z Johnem Carpenterem zaowocowała dwoma częściami "Ucieczki..." ale też "Wielką draką w chińskiej dzielnicy" i znakomitym horrorem "Coś". Na początku lat 80 był więc aktorem kultowym, który nadawał swoim postaciom zawadiackiego charakteru. I taki jest Snake. Wyluzowany nawet w obliczu rychłego zgonu. Teoretycznie takim odpowiednikiem Plissken, tylko że dużo bardziej topornym jest Maczeta. Widać, że Rodriguez zżynał od jednego z najlepszych reżyserów tamtych czasów.
ASHLEY "ASH" J. WILLIAMS ("Martwe Zło", 1981; "Martwe Zło 2", 1987; "Armia Ciemności", 1992)
Szalony i waleczny. Własną rękę sobie odrąbał by nie dać się opętać przez demony. Ash jest kultowy w pewnych kręgach, to oczywiste, ale na moje oko mógłby być bardziej czyż nie? Stanowczo za mało doceniona przez popkulturę postać. Nie da się ukryć, że w dzisiejszych czasach Jigsawa chociażby kojarzą wszyscy, Asha już niekoniecznie. Na szczęście w innych filmach Raimiego, chociażby w "Spider-Manach" Na szczęście kino upomina się o Bruce'a Campbella i będziemy go mogli za jakiś czas zobaczyć w drugiej części "Armii Ciemności". Jaram się!
SCOTT PILGRIM ("Scott Pilgrim kontra świat", 2010)
Czemu Scott nie jest tak znany jak na to zasługuje? Nie mam bladego pojęcia. W kraju nad Wisłą jego nieznajomość może wynikać z tego, że komiks o jego przygodach się nie przyjął, a film nie trafił do szerszej dystrybucji co uważam za mały, ale jednak, skandal. Scott znakomicie wykreowany przez ciapowatego Cerę rośnie w oczach i w finale jest już niezłym badassem. Jedna z moich ulubionych komiksowych adaptacji, ze względu na swoją dosłowność. Miodne dzieło!
NAPOLEON DYNAMITE ("Napoleon Wybuchowiec", 2004)
Głosowaliście na Pedro? Nie? Nie wiecie o czym piszę? No, niedobrze. Tego bohatera dało nam MTV i to jedna z nielicznych dobrych rzeczy, które w ostatnich latach sygnowali. Przygody Napoleona są specyficzne, lekko flegmatyczne i bardzo, bardzo dziwaczne. A jego finałowy taniec rozbraja. Ameryka doceniła tego nerda, jeden z odcinków Epic Rap Battles Of History zestawia ze sobą Napoleona i Napoleona Bonaparte. Musicie poszukać i obejrzeć, kapitalne dissy.
TOKSYCZNY MŚCICIEL ("Toksyczny mściciel", 1984; "Toxic Avenger II, 1989; "The Toxic Avenger, Part III: The Last Temptation of Toxie", 1989; "Toxic Avenger IV", 2000; "Toxic Twins: Toxic Avenger V", 2014)
Stworzony przez chory umysł Lloyda Kaufmana, jednego z mastermindów Tromy. Ten antybohater załatwiał swoich wrogów chociażby mopem, przeżywał wyjątkowe rozterki miłosne i powracał co jakiś czas w inkarnacjach z kolejnym numerem obok tytułu. W tym roku powróci po raz piąty, strach się bać!
MAD MAX ("Mad Max", 1979; "Max Max 2 - Wojownik szos", 1981; "Mad Max pod kopułą Gromu", 1985)
Wygląda na to, że najłatwiej zapomnieć o bohaterach z lat 80. Max jest kolejnym przykładem, że na archaicznym kinie osiada niestety kurz, a dzieciaki prędzej skojarzą Riddicka, choć ten typ też ma moim zdaniem pod górkę. A tymczasem moi mili państwo to jedna z lepszych kreacji świętego Gibsona. No i babcia Tina w trzeciej części. Te filmy miały swój niezaprzeczalny urok, ech...
WŚCIEKŁY WĄŻ ("Wściekłe pięści węża", 2006; "Sarnie żniwo", 2006; "Wściekłe pięści węża 3", 2013)
Polski akcent zestawienia, czyli bohater, którego powinno znać każde dziecię. Jest wściekły, spuszcza łomot, jest przystojny i ma super wąsa. A po godzinach gra i śpiewa w Braciach Figo Fagot. Postać, o której powinni uczyć w szkołach, na miarę naszych potrzeb i marzeń. Kto nie zna ten trąba!
SĘDZIA DREDD ("Sędzia Dredd", 1995; "Dredd 3D", 2012)
Dredd mimo, że pierwotnej wersji grany przez Stallone'a miał jakiegoś pecha. Chyba zbyt mocno przypominał Robocopa, który to postacią jest o wiele bardziej znaną. Nie bardzo wiem, z czego to wynika, tak czy siak nowa odsłona przygód sędziego przynajmniej u nas przeszła bez większego echa, takie mam niestety wrażenie.
ERIC DRAVEN ("Kruk", 1994, "Kruk 2: Miasto Aniołów", 1996; "Kruk 3: Zbawienie", 2000; "Kruk 4", 2005)
Pierwszym wcielającym się w Kruka aktorem był świętej pamięci Brandon Lee postrzelony przypadkiem na planie. Wokół tego wypadku wyrosło sporo legend i wytłumaczenie jakby nad rodziną Lee (Bruce mu ojcem) wisiała klątwa. Sama postać być może jest niedoceniona przez swój dość ekscentryczny, gotycki wygląd i nieco kiczowatą historię jej towarzyszącą. Wiecie, ten mhrok egzystencjalny, te sprawy Jeśli nie potraficie się do gościa przekonać, to dajcie koniecznie szansę ścieżce dźwiękowej do drugiej części, znajduje się na niej wiele unikalnych kawałków. Polecam!
KARZEŁ ("Karzeł", 1993; "Karzeł 2", 1994; "Karzeł 3", 1995; "Karzeł 4", 1997; "Karzeł 5"; 2000, "Karzeł 6: Powrót do dzielnicy", 2003; "Leprechaun: Orignins", 2014)
Wawrick Davis przez bitych sześć części wcielał się w mordercze stworzenie sfiksowane na punkcie złota. Tak, to ten sam typek, co w "Star Warsach" grał Ewoka Wicketa W. Warricka, ten sam który grał głównego bohatera "Willow" i ten sam co w Harrym Potterze był a to profesorem Filtwickiem, a to goblinem. Ta seria nie miała zbyt dużego szczęścia u polskiej widowni. Z tym mniejszych stworzeń to my jednak znamy Gremliny i Crittersy, Karzeł przeszedł niezauważony. I to by było na tyle moi drodzy, dzięki za uwagę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz