SZUKAJCIE A ZNAJDZIECIE

czwartek, 24 lipca 2014

5 ZRYTYCH TELEDYSKÓW VOL.6: Deftones

Dziś będzie mały przegląd najdziwniejszych, najbardziej poruszających wyobraźnię teledysków moich ukochanych chłopaków z Deftones. Zespołu dla mnie obecnie chyba nawet ważniejszego niż Tool, tworzącego niesamowicie seksowną muzykę (drugim tak działającym zespołem jest chyba jedynie Depeche Mode). Także panowie, jeśli chcecie rozpalić panie to nie ma lepszych kapel na tym łez padole moim skromnym zdaniem. Zapraszam do czytania i słuchania! 

P.S: Jeśli jeszcze nie zajrzeliście na mojego drugiego bloga, to śmiało, zapraszam na: 
http://stanleyowy.blogspot.com jeśli Wam się spodoba to lajka możecie zostawić tu:
https://www.facebook.com/Stanleyfkrbzm?ref_type=bookmark


5.CHANGE (IN THE HOUSE OF FLIES) (2000). Zawieszenie między jawą a snem. To musiała być bardzo dziwna impreza (z nożami?), która zakończyła się odlotem wszystkich tam obecnych. Nic dziwnego, że się w muchy pozamieniali. Ten zestaw udowadnia, że ekipie z Sacramento bardzo często towarzyszyły narkotyki. Zresztą "White Pony", album z którego pochodzi ten utwór zawdzięcza swoją nazwę slangowemu określeniu kokainy. Najbardziej niepokojący fragment teledysku? Stanowczo wilczur i koala. 

4.DIAMOND EYES (2010). Diamentowe oczy. Sowa, Pękające szkło. I bogini? Kimże jest ta piękna istota między tymi dwoma diamentowymi dziewczętami? Trochę Jodorovsky, trochę Tool, w muzyce szczypta Mesguggah. A całość brzmi i wygląda jak spod skrzydeł Deftones. Nie ma na nich mocnych. Ciekawe pole do interpretacji klipu. Jak zwykle lekko narkotycznie i sennie. Oni mają to opanowane do perfekcji. 

3.ROCKET SKATES (2010). W tym teledysku jest znacznie więcej napięcia erotycznego i nawiązań do BDSM niż w trailerze do "50 twarzy Grey'a", który wylądował dnia dzisiejszego. Z tekstem ten klip tworzy namiętną mieszankę wybuchową. Sukinsyny muszą mieć świadomość tego, że ich muzyka jest afrodyzjakiem. Wystarczy kilka kolorystycznie ładnie ujętych kadrów by odpłynąć myślami do świata fantazji. Mogę więc wysnuć tezę, że Ci panowie tworzą klipy, które zagnieżdżają w głowie zbyt mocno ryjące myśli. 

2.SEXTAPE (2010). Piękna piosenka doczekała się pięknego teledysku. Dwie dziewczyny na fazie życia. Podwodne igraszki i eksplozja kolorów, które jednak nie drażnią, ba mnie ten klip bardzo uspokaja i sprawia, że nie potrzebuję żadnych narkotyków, ta krótka forma bez problemu może je zastąpić. Wystarczy dać się zahipnotyzować i ponieść w nieznane. Szkoda jedynie, że potem trzeba wrócić na Ziemię... 

1.YOU'VE SEEN THE BUTCHER (2010). No do czego to może dojść w bibliotece? Pot, krew i... no wiecie. Ten utwór to muzyczny i wizualny orgazm a pomysł na orgię krwi jest zaiste prosty i znakomity. W końcu już Slayer o deszczu takowym dawno darł ryja, tylko jakim cudem na łaźnia jest aż tak seksowna? No cóż, albo dewiacja, albo sztuka. Albo po prostu Deftones, zespół przy którego muzyce prokreacja powinna być obowiązkiem. Cieszę się, że mogłem być na ich koncercie a potem spotkać Sergio, Franka i Abe'a tych ładnych kilka lat temu. Fantastyczny band, który wykorzenił się z nu-metalu, stworzył własny świetny styl i pozbierał się po tragicznej śmierci basisty Chi Chenga. Jeśli więc nie mieliście okazji wcześniej ich poznać to posłuchajcie, oglądajcie i bawcie się dobrze ze swoimi drugimi połówkami! 

P.S: W następnych wydaniach min. klipy Cannibal Corpse, Sigur Rós, Nine Inch Nails, Isis czy Gojira. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz