Zbliża się 14. Festiwal Filmów Skandynawskich odbywający się w Darłowie w dniach 21 - 27.07 i jest to nie lada okazja by rozpocząć nowy, fascynujący dział, który będziecie czytać z wypiekami na twarzy! Już dawno chciałem powołać do życia blok artykułów poświęconych twórczości konkretnych reżyserów, ale w międzyczasie wpadały mi inne ciekawe pomysły na artykuły, a że ostatnio mam nieco mniej czasu na pisanie to pojawia się dopiero teraz. Co do samego festiwalu to odliczaniu do jego rozpoczęcia będzie towarzyszyć jeszcze kilka ciekawych zapisków w najbliższym czasie. Także maniacy kina europejskiego powinni być zachwyceni. A teraz zapraszam Was do czytania zestawienia najbardziej wyrazistych, rewolucyjnych i zapierających dech w piersiach filmach mistrza Bergmana!
INGMAR BERGMAN (1918 - 2007)
SIÓDMA PIECZĘĆ (1957). Ingmar Bergman spotkał się z "przyjacielem", który odwiedzi nas wszystkich w wieku 89 lat. Solidny wiek i ogromna filmowa spuścizna, której ten film jest sztandarowym przykładem. Partia szachów ze śmiercią przeszła do historii kina, a metafory i mądrości przekazane w nim są uniwersalne po dziś dzień. Niesamowita odrealniona atmosfera, wybitne kreacje Bengta Ekerota w roli kosiarza i Maxa Von Sydowa, sztandarowego aktora tego reżysera w roli Antoniusa. W tym zestawieniu to chyba najbardziej znana pozycja wśród moich czytelników. Taki film nie mógłby powstać w Ameryce. Klasyk.
TAM, GDZIE ROSNĄ POZIOMKI (1957). W roli nobliwego profesora Bergman obsadził swojego mentora Victora Sjostorma, twórcy min. klasycznego "Furmana śmierci". Refleksja nad przemijaniem, przeszłością i tym co w życiu osiągamy ubrana w momentami dość mocno nierealne, senne sceny. Siła tego klasyka tkwi w prostocie i umagicznienu, które zresztą towarzyszy większości filmów tego reżysera.
ŹRÓDŁO (1960). W tym dziele można doszukać się korzeni nurtu "rape and revenge", "Źródło" jest bowiem opowieścią o genezie zła i przemocy, prowokującym i dość ciężkostrawnym. Są tu i wątki religijne i sceny, które zainspirowały o wiele bardziej dosłowne filmy "Ostatni dom po lewej" z 1972 i "Pluję na Twój grób" z 1978. Film otrzymał Oscara w 1961 za najlepsze dzieło nieanglojęzyczne.
MILCZENIE (1963). Bergman zawsze w centrum stawiał jednostkę w obliczu czegoś ostatecznego. Bohaterki tego filmu, skłócone ze sobą siostry zatrzymują się w hotelu w miasteczku, w którym mieszkańcy przygotowują się do wojny. Jedna z sióstr jest chora i umierająca, druga oddaje się seksualnym uniesieniom bliżej nieznanemu mężczyźnie. Brak porozumienia prowadzi do przemilczania tego co najważniejsze. Wymagający skupienia dramat psychologiczny, który jest kolejnym kamieniem milowym w twórczości tego genialnego Szweda.
PERSONA (1966). Bunt przeciwko światu objawiający się zaniemówieniem głównej bohaterki. Przestaje mówić z własnej woli i zostaje skierowana na rekonwalescencję w towarzystwie atrakcyjnej pielęgniarki. Intymność, erotyczne napięcie, wybitnie psychologiczna analiza ludzkich zachowań. Bergman ograniczając się do niewielu głównych aktorów potrafił tworzyć dzieła wyjątkowe i znacznie różniące się od siebie. Filmy barwne niczym życie naszego bohatera, który miał w życiu pięć żon!
SZEPTY I KRZYKI (1972). O rozbiciu rodziny opowieść. Bohaterkami są trzy siostry, jedna z nich śmiertelnie chora i nie mogąca się porozumieć z pozostałymi. Mimo, ze panie są rodziną widać, że stają się sobie obce, że się nie rozumieją i nawet w obliczu śmieci jednej z nich nie potrafią się do siebie zbliżyć. Ingmar w latach 70 wciąż w świetnej i artystycznej formie. Oscar za najlepsze zdjęcia.
FANNY I ALEKSANDER (1982). W środkowym okresie działalności ten już nie ubrany w czerń i biel a w kolory film opowiada o dwójce rodzeństwa terroryzowanej przez ojczyma. Bergman uwielbia pokazywać popsute rodziny i neurotycznych wycofanych bohaterów. Wyjątkowo skupia się tutaj na postaciach dziecięcych, uroczych i ślicznych, które spotyka ciężki los. Dość mocno odrealniony klimat, odstający od opowieści z lat 60 i 70. Artysta ten wciąż się rozwija, poszukuje, ale nie zatraca charakterystycznych elementów co owocuje czterema Oscarami, za zdjęcia, kostiumy, scenografię i najlepszy film nieanglojęzyczny.
JAK W ZWIERCIADLE (1961). Historia kobiety cierpiącej na schizofrenię i jej rodziny, która reaguje na jej postępującą chorobę zupełnie nie tak jak powinni. Podobnie jak w przypadku "Milczeniu" reżyser skupia się na emocjach, a raczej ich braku w obliczu cierpienia jednostki. Nie jest to przypadkowe podobieństwo. To dzieło razem z "Milczeniem" i omawianych poniżej "Gości wieczerzy pańskiej" tworzy tak zwaną pionową trylogię, którego "Jak w zwierciadle" jest pierwszym segmentem".
GOŚCIE WIECZERZY PAŃSKIEJ (1963). Dzieło poruszające temat kryzysu wiary, pokazujące duchownego, który sam nie wierzy w to co mówi. Jest beznamiętny i obojętny i dopiero samobójstwo pewnego mężczyzny obudzi go z otępienia. Środkowy segment trylogii pionowej, który ukazał się nieco wcześniej od "Milczenia".
GODZINA WILKA (1968). Konfrontacja reżysera z horrorem psychologicznym. Max Von Sydow jako prześladowany przez koszmary senne malarz. Tylko czy rzeczywiście są to sny? I jakie mają znaczenie? Jeśli lubicie dzieła z pograniczy jawy i snu, a tego dzieła nie mieliście okazji zobaczyć to chyba najwyższa pora nadrobić. Szczególnie jeśli podobała Wam się chociażby "Drabina Jakubowa". Jestem pod wrażeniem, że ten pan zatrudniając zazwyczaj tych samych aktorów (Von Sydow, Liv Ulmann, Ingrid Thulin, Gunnel Lindblom) potrafił wycisnąć z nich tyle znakomitych wielowymiarowych postaci i "wstawić" ich do swojego introwertycznego, odrealnionego świata, który może być poddawany wnikliwym analizom, wychwalany bądź nierozumiany. Jedno jest pewne, twórczość tego pana nie pozostawia obojętnym, a to przecież największy sukces.
P.S. W jednym z kolejnych artykułów z okazji 14. Festiwalu Filmów Skandynawskich przyjrzę się bliżej przewinieniom filmowym mistrza Von Triera. Oczekujcie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz