SZUKAJCIE A ZNAJDZIECIE

niedziela, 14 grudnia 2014

Duch jako metafora wyrzutów sumienia, czyli o dziewiątym odcinku American Horror Story: Freak Show słów kilka.

Co do tego, że Ethel Darling jest martwa możemy być pewni. Twórcy jednak nie zamierzają uśmiercać potencjału postaci granej przez genialną Kathy Bates i postanowili przywrócić ją w tym odcinku w formie "ducha" (to duch bardzo umowny, który powstał w głowie Della i Jimmy'egeo, ale pozwolę sobie tak nazywać wizualizację bohaterki). Odcinek należał do dość ciekawych, głównie właśnie z powodów błąkających się po głowach dziwolągów wyrzutów sumienia za swoje czyny. 

Tak się powinno otwierać odcinki! YEEEEEAH! 

Dużo się wydarzyło i pozmieniało przez te 45 minut, w tym epizodzie bliźniaczki powróciły do Freak Show, i to w dużej mierze na nich skupiła się akcja. Dziewczęta miały zostać rozdzielone przez lekarza, który rzecz jasna miał się okazać wynajętym przez Stanley'a aktorzyną. Do drastycznej "operacji" póki co jednak nie dojdzie, gdyż po dramatycznej przemowie Bette, Dot zmiękła i z zdała sobie sprawę, że nie będzie mogła żyć bez siostry. Dziewczęta pojawiają się w przyczepie dość mocno wstawionego Jimmy'ego, Dot wyznaje mu miłość i oferuje swoje ciało (Bette jako postać bardziej uległa zgadza się na taki zakręcony układ). Chłopak, który po kłótni z Esmeraldą zaczął się zachowywać jak idiota doznaje olśnienia i stwierdza, że jest już zakochany. Dziewczęta znikają z jego kanciapy, a młody Darling chwilę później zostaje aresztowany po zarzutami wielokrotnego morderstwa, które popełnił nie kto inny jak szalony Dandy. 

Niezrównoważony Mott, będzie przez najbliższy czas jeszcze bardziej bezkarny i z czystą kartoteką. Nawet to co zrobił na początku odcinka (to był mega, mega chore, propsy dla twórców). Biorąc pod uwagę jak wielki jest jego majątek nic dziwnego, że pan detektyw, który przyszedł w towarzystwie córki zamordowanej gosposi w mgnieniu oka przystał na współpracę z młodzieńcem i zabił pulchną Murzynkę. Mamy więc na wolności jedną osobę, która mogłaby rozpracować naszego ulubieńca a jest nią jego niedoszła ofiara - Esmeralda, która jak można się domyśleć wybaczy Jimmy'emu jego występki. Jimmy w tym odcinku musiał się jeszcze skonfrontować ze swoją żałobą po matce, która pod postacią wizji uświadomiła mu, że musi ruszyć dalej i przestać się zalewać w trupa. 

Cieszę się z nominacji do Złotych Globów dla Kathy i Jessici, jednak moim zdaniem to Sarah rządzi w tym sezonie. 

Ethel pojawiła się także w kanciapie Della, który postanowił ze sobą skończyć. Mężczyzna napisał list do syna (na chwilę pojawiła się Ma Petite, mogę być wiec pewny, że wizje są metaforycznymi wyrzutami sumienia) i po rozmowie ze zjawą swojej byłej żony zawisnął na własnoręcznej szubienicy. Przed śmiercią uratowała go (na szczęście? to się jeszcze okaże) Desire, którą wcześniej nie bez znaczenia dla fabuły odwiedził czarnoskóry kochanek. Możemy więc być pewni, że Stanley wciąż będzie szantażować Della, w tym odcinku udowodnił, że sam ma defekt (mimo, że go nie widzieliśmy, za co chwała Panu), który sprawia, że sam jest freakiem. Także twórcy zaserwowali nam odcinek pełen zaskoczeń, sytuacji otwierających nowe wątki. Prawie całkowity brak Elzy (od dwóch odcinków nie uświadczyliśmy też żądnej musicalowej wstawki) jakoś nie przeszkadzał, założę się więc, że będzie jej całkiem sporo w następnym epizodzie, w którym zobaczymy losy Jimmy'ego za kratkami. Czekam na ponowne pojawienie się pana Mordrake i Twistyego, kolejne ofiary na koncie Dandy'ego (to obecnie mój ulubiony bohater) i ładne skumulowanie wszystkiego w finale, który ma się w pewnym stopniu łączyć z Asylum. Ode mnie póki co tyle, do przeczytania za tydzień! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz