SZUKAJCIE A ZNAJDZIECIE

wtorek, 18 listopada 2014

Daryl i Carol wypalają przeszłość, czyli o szóstym odcinku piątego sezonu "The Walking Dead" słów kilka.

Dla niektórych był to zapewne najnudniejszy odcinek z dotychczasowych. Mało akcji, mało zombiaków, odcinek pokazujący jak Carol trafiła do szpitala i w jaki sposób Daryl w towarzystwie Noah opuścił miasto. Kilka takich "nudnawych" odcinków pojawiało się w poprzednich sezonach, ten jednak był wyjątkowy pod względem ukazania cierpienia tkwiącego w głowach bohaterów, których w tym odcinku mieliśmy właściwie trójkę, jeśli nie liczyć Tyreesea pojawiającego się w jednej z retrospekcji. A te dotyczyły niedalekiej przeszłości Carol, zanim stała się prawdziwym bad-assem. 

Carol przez lata stała się jedną z moich ulubionych bohaterek. Bardzo się cieszę, że powróciła.

Motywem przewodnim odcinkiem był ogień. Ogień trawiący Terminus, zwłoki zakażonych i zombiaków, które Daryl wynosił z budynku, w którym się tymczasowo ukryli. Było wśród nich ciało dziecka, którego twarzy nie było dane nam na szczęście zobaczyć. Twórcy nie dają odetchnąć biednej Carol, która nie dość, że wciąż wspomina córkę to ma jeszcze na sumieniu jedną z siostrzyczek towarzyszącej jej i Tyreesowi w poprzednim sezonie. Widok dziecka-zombie wyraźnie na nią wpłynął, choć stała się twarda, w tym epizodzie widzieliśmy ją w momentach największej słabości, głównie w krótkich retrospekcjach. Ogień był tu symbolem wypalania przeszłości, pozostawiania jej za sobą, powstawiania z popiołów. Widać to po rozmowach tej jakże lubianej pary, która mając się ku sobie nigdy jeszcze nie wykonała konkretniejszego kroku. 

Daryl natomiast po raz pierwszy od dawna został pokazany jako postać nie tyle bezwzględna co odpłacająca pięknym za nadobne. Zapalił sobie nawet papieroska i był gotów zostawić Noah na pewną śmierć. Na dobrą sprawę nie ma co mu się dziwić, ich pierwsze spotkanie nie należało do zbyt fortunnych, szpitalny uciekinier odebrał im broń i uciekł zostawiając otoczonych przez szwędaczy. Nasi bohaterowie omal nie przypłacili tego życiem, scena z ratowaniem się w szpitalnym samochodzie zrobiła na mnie duże wrażenie, była bardzo pomysłowa, a spadające na szybę trupy... to było esencjonalne dla tego serialu w pewien sposób. Co prawda nasza niezniszczalna Carol uszkodziła sobie bark, ale sądzę, że się z tego wyliże, prawdopodobnie w szpitalu, w którym dojdzie do jej spotkania z Beth, o której rozmawiali z Noah. Chłopak zachował się wobec nieznanych mu osób instynktownie, na szczęście dla niego Carol była na tyle wyrozumiała, że nie pozwoliła mu zginąć. Także dbanie o swój własny tyłek jest jak najbardziej zrozumiałe, ale nie zalecane w warunkach, w których można ze sobą współpracować, szczególnie kiedy większym zagrożeniem od nieumarłych stali się ludzie z bloku szpitalnego, zdemoralizowani stróżowie prawa. 

Daryla nigdy za wiele. Biorąc pod uwagę, że nie było go tak dużo od odcinka w którym porwano Beth tym bardziej uważam odcinek za udany.

Odcinek jak zwykle kończy się w taki sposób, że pragniemy jak najszybciej obejrzeć kolejny. Carol potrącona przez "ratowniczy patrol", milczący Daryl w samochodzie wraz z przerażonym Noah wracają do obozu Ricka. Konfrontacja obu obozów jest nieunikniona, misja Waszyngton okazała się blagą, nie jestem w stanie przewidzieć jaką rozpierduchę zaserwują nam scenarzyści w połowie sezonu. Jeśli na miarę więziennego to uznam ten sezon za absolutnie do tej pory najlepszy (biorąc pod uwagę bardzo wysoki poziom pierwszych trzech odcinków). Podsumowując "Consumed" zawiedzie tych, którzy oczekiwali akcji i oczaruje szukających w "The Walking Dead" opowieści o ludzkich emocjach, osobistych dramatach, o postaciach, z którymi może się w pewnym stopniu identyfikować. Chwali się, że twórcy nie zapominają o tym co działo się w pierwszym sezonie (Carol wspomniała swojego męża, widzieliśmy też jak zmieniło się miasto od czasu kiedy Rick wjechał do niego konno), że dbają o wiarygodność postaci, nie sprawiają, że są tylko kolejnymi pojawiającymi się i znikającymi w morzu wygłodniałych stworzeń. Dostajemy postacie z krwi i kości za którymi będziemy tęsknić, kiedy zginą lub gdy, tak jak wszystko, serial się skończy. Także uznaję ten epizod za bardzo dobry i z niecierpliwością czekam na kolejny. Do przeczytania za tydzień! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz