SZUKAJCIE A ZNAJDZIECIE

wtorek, 14 października 2014

"They're screwing with the wrong people", czyli o pierwszym odcinku piątego sezonu "The Walking Dead" słów kilka.

"They're screwing with the wrong people" - było to ostatnie zdanie jakie wypowiedział Rick Grimes w finałowym odcinku sezonu czwartego "The Walking Dead". Część widzów była bardzo rozczarowana urwaniem fabuły w takim miejscu. Zarówno osoby zaznajomione z komiksowym pierwowzorem jaki i skupiający się tylko na ekranowych przygodach szeryfa i spółki zostali pozostawieni z masą pytań i niedopowiedzeń. Dopiero zapowiadający piąty sezon trailer uświadomił nam, że emocji i akcji nie zabraknie, że bohaterowie przestaną się tak szwendać bez celu. No i Beth wcale nie skończyła jako karma dla mieszkańców Terminusa za co chwała twórcom, bo wygląda na to, że trafiła do bardzo ciekawej lokacji z pokręconymi ludźmi na pokładzie. Napięcie towarzyszące premierze najnowszego odcinka było podsycane przez spekulacje w stacjach telewizyjnych, witrynach internetowych i prężnie działających fanpejdżach, w tym bardzo dobremu polskiemu Żywe trupy - The Walking Dead Poland. W końcu i mi udało się obejrzeć nowy odcinek niedługo po premierze. Zebranie szczęki z podłogi zajęło mi ładnych paręnaście minut. Za przeproszeniem, takiego rozpierdolu na "dzień dobry" ten serial nam jeszcze nie zaserwował. 

Zdążyłem się mocno stęsknić za Rickiem i spółką, choć mam świadomość, że ktokolwiek z nich może zginąć w każdej chwili. 

Żeby nie psuć Wam za bardzo zabawy z oglądania odcinka opiszę Wam jedynie to co najbardziej rzuciło mi się w oczy podczas oglądania. To może być bowiem najlepszy z dotychczasowych sezonów więc postaram się spojlerować jak najmniej. Zacznę od tego, że poziomem brutalności ten odcinek przebił na moje oko prawie cały poprzedni... sezon. Tak, otwarcie jest bezkompromisowe, jeśli dla kogoś było w TWD za mało gore i radykalnych rozwiązań ten odcinek z pewnością go zaskoczy. Nasi bohaterowie trafili do przytułku nawiedzonych, w pewnym stopniu nawet religijnych kanibali pod dowództwem Gatetha, którzy sami w przeszłości nie mieli zbyt wesoło (świadczą o tym retrospekcje i rozmowa Mary z Carol, która niczym McGyver wbija na teren Teminusa). Epizod jest krwawy, mroczny, dosłownie wybuchowy, ale też rozbrajająco wzruszający (chyba wszyscy czekali na ponowne zejście się Carol z grupą, i przytulenie Judith przez Ricka), działa na instynkty i emocje widza niczym dramat psychologiczny z pierwszej półki. Widać jak bardzo post-Gubernatorska rzeczywistość pozmieniała bohaterów, szczególnie Ricka, którego cechuje teraz nie tylko wybujała broda, ale też zwierzęcy instynkt samozachowawczy i Carol, która wyrosła nagle na postać, bez której nasi bohaterowie trzymaliby ręce w nocniku. Wiadomo też, że Gareth stanie się dość istotną częścią tego sezonu, po tym co wydarzyło się w Terminusie wątpię, że spocznie na pogróżkach i płakaniu w kącie. Od dawna uwaga twórców nie była też tak skupiona na postaci Tyreese'a, który zmierzy się ze swoimi wewnętrznymi rozterkami. Poza wprowadzeniem naszych ulubieńców w nowy wymiar rzeczywistości otrzymujemy nowe, chyba najmroczniejsze intro, utrzymane w zgniłych zielonych barwach, za które twórcom należą się owacje na stojąco. 

Był Gubernator, jest Gareth. Pytanie brzmi czy pojawi się Negan? 

40 minut spędzone z Rickiem i spółką mija bardzo szybko, jeśli cały sezon będzie miał takie tempo to prawdopodobnie będzie szczytowym osiągnięciem Grega Nicotero, Scotta M. Gimple'a i czuwającego nad całością Roberta Kirkmana. Nawet w tak naładowanym akcją odcinku nie zabrakło miejsca na wzruszenie i refleksję, jeśli kolejne części piątego sezonu zostaną tak poprowadzone to powinny posypać się nominacje i nagrody. Biorąc pod uwagę, że większość obecnych na antenie seriali zostaje anulowana po dwóch, maksymalnie trzech sezonach są powody do radości. Zdaje mi się bowiem, że jedynym wielosezonowym serialem ostatnich lat, który wzbudzałby takie zainteresowanie było "Braking Bad", a to wyraźnie świadczy o dobrej kondycji "Żywych trupów" i niesłabnącym zainteresowaniu historią, która przecież była opowiadana na bardziej lub mniej podobne sposoby w wielu horrorach sprzed lat. Sekret popularności serii kryje się w charakterach i indywidualności bohaterów, bez których serię trudno by sobie dziś wyobrazić. Jednocześnie pozbawienie życia którejś ze znaczących postaci bardzo podbija oglądalność, wzburza dyskusje i wyraźnie zaznacza, że nikt nie jest bezpieczny. Wystarczy sobie zresztą przypomnieć początki serii i zobaczyć jak bardzo ekipa się wykruszyła i pozmieniała. Im dalej się przemieszczają tym w bardziej niebezpieczne i ekstremalne miejsca trafiają. Jeśli Terminus ma być tylko sygnalizatorem tego co ich czeka znaczy to, że będzie już tylko gorzej, a dla widza jeszcze ciekawiej i mocniej. Nie ma już w tym post-apokaliptycznym świecie sanktuariów, azylów i spokojnych kryjówek, w których można dożyć swoich ostatnich dni. Ludzie są bardziej bestialscy od zombiaków, i z siebie na wzajem wydostają bestie. Świadczy o tym końcowa scena z Garethem, jego matką i obcym, bardzo groźnym typem, która w pewnym sensie pozwala nam zrozumieć dlaczego obecni mieszkańcy Terminusa są jacy są. Smutne jest to, że gdyby w naszym świecie naprawdę doszło do takiej zagłady to prędzej czy później stalibyśmy się podobni do pokazywanych w serialu ludzi. Albo jest się łowca, albo ofiarą, zabija lub zostaje zabitym. Stworzenie relacji z drugim człowiekiem jest bardzo trudne, o wiele łatwiej popaść w szaleństwo i stać się zwierzęciem. 

Scena w rzeźni należy do jednej z najmocniejszych w historii TWD, mam wrażenie, że informuje nas o bezkompromisowości najbliższych wydarzeń. 

Nie mam wątpliwości, że to najlepsze otwarcie sezonu TWD jakie było mi dane widzieć od samego początku. Śmiem także stwierdzić, że Ci którzy wcześniej się nie potrafili przekonać, przerwali oglądanie na którymś sezonie lub nie widzieli ani jednego odcinka spokojnie mogą zacząć oglądanie od "No Sanctuary", o ile ekranowa przemoc spod znaku gore ich nie przerasta. Jeśli szukacie wysokooktanowej rozrywki zmieszanej z dramatem to nie przegapcie nowych odcinków i moich tekstów im poświęconych. Na zakończenie dodam, że wprowadzenie pewnego bohatera na sam koniec było świetnym posunięciem, prawie z krzesła spadłem! To będzie piękna jesień! "The Walking Dead" powróciło na pełnej kur...! 

P.S: Serial możecie oglądać także w poniedziałki o 22:00 na kanale FOX Polska z lektorem lub napisami. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz