Minął rok odkąd ruszyłem z FKRBZM, moją pisaniną czy to na blogu czy na fanpage zainteresowało się ponad 25 tysięcy osób, pomysłów na artykuły jest coraz więcej, wszystko kręci się jak należy. I tak sobie myślę, że jak się człowiek uprze to może działać cyklicznie i robić coraz ciekawsze rzeczy. Banał, ale to już przecież 14. Festiwal Filmów Skandynawskich. Od 14 lat ekipa z Darłowa edukuje pod kątem znajomości kina skandynawskiego. To bardzo miłe, że do mnie napisali, kto wie kiedy popełniłbym artykuły o Bergmanie i Von Trierze gdyby nie oni. Także kino szwedzkie i duńskie mamy tymczasowo za sobą. Przed nami wycieczka do Norwegii (Soniu, pozdrawiam, już niedługo tam będziesz) a następnie do Finlandii. Czas goni, festiwal zaczyna się już 21 lipca i trwa do 27 tego samego miesiąca. Także zapraszam do krainy black metalu, płonących kościołów i znakomitych, pokręconych filmów.
ZOMBIE SS (Død snø, 2009, reż. Tommy Wirkola). Pastisz, czarny humor, groteska. Zombie naziści. Grupka młodych w pewnej podejrzanej chałupce znajduje złoto nazistów i tym samym budzi ich martwe ciała, które za specjalnie nie myślą, za to zgrabnie pozbywają się naszych milusińskich. W tym roku w styczniu ukazała się druga jeszcze bardziej absurdalna część. Przyznam, że bardzo mi się ta abstrakcja podobała. Może nie jest to poziom "Domu w głębi lasu" ale i tak jest super!
DRZWI OBOK (Naboer, 2005, reż. Pål Sletaune). Psychologiczny twister. Erotyczny trójkąt, z którego nic dobrego nie wyniknie. Główny bohater wpadnie w pułapkę zastawioną przez dwie panny mieszkające drzwi obok. Mocno pokręcone i krwawych akcentów niepozbawione z gęstym, dusznym nastrojem. A te panienki pierwsza klasa. Mus jeśli chodzi o zryte filmy.
ŁOWCA TROLLI (Trolljegeren, 2010, reż. André Øvredal). Stylizowane to cacko na dokument. Także mamy jeden z ciekawszych mockumentów europejskich z oryginalnym pomysłem i zdrowym dystansem. Nawet Polaczek cebulaczek się pojawia. Jeśli takie klimaty Was nie kręcą to i tak warto zobaczyć bo to niezła ciekawostka. Takie cudeńka to tylko w Norwegii mogą powstawać.
KŁOPOTLIWY CZŁOWIEK (Den Brysomme mannen, 2006, reż. Jens Lien). Mocno orwellowska wizja i delikatny ukłon w stronę "Truman Show". Mamy więc bohatera, który nie do końca wie dlaczego znalazł się w tym konkretnym miejscu, w tym konkretnym czasie. Wszystko wydaje mu się fasadą i fałszem mimo, że ma dziewczynę i pracę. Wkrótce okaże się, że ot wszystko nie wygląda tak jak mu się wydawało. Troszkę dramat, troszkę komedia, troszkę s-f.
PEWIEN DŻENTELMEN (En Ganske snill mann, 2010, reż. Hans Petter Molan). Jak sobie poradzić po wyjściu z kicia jeśli spędziło się w nim 12 lat? Stellan Skarsgard wciela się w człowieka, którego żona nie chce znać, syn nie wie jak się komunikować a życie jako takie nie rozpieszcza go wcale. Czarna komedyja, której punkt wyjścia przypomina mi "Pogodę na jutro" ze Stuhrem w roli głównej.
UNO (2004, reż. Askel Hennie). Pan reżyser jest jednocześnie odtwórcą głównej roli i znanym norweskim aktorem. Opowiada tu historię, o mężczyźnie który zrywa więzi ze swoimi nazistowskimi koleżkami. Pragnie zwrócić się ku rodzinie, ale jego ex-ekipa łatwo mu nie odpuści. Wielki plus za surowy klimat i zmierzenie się z mentalnością "specyficznej" grupy ludzi. Takie dzieła stanowczo są potrzebne.
MANHUNT - POLOWANIE (Rovdyr, 2008, reż. Patrik Syversen). Coś dla maniaków "Hosteli", "Eden Lake" i "Drogi bez powrotu". Czyli bezpardonowe polowanie na ludzi, soczyste, chłodne i brutalne jak pierwsze demówki Immorta i Mayhem. Przesłanie jest proste, ludzie to też zwierzęta i można ich upolować.
ZNIKNIĘCIE (DeUsynlige, 2008, reż. Erik Poppe). Jedna z ważniejszych pozycji w tym zestawie. Dzieło traktuje o mężczyźnie, który po odsiadce za zamordowanie dziecka zatrudnia się jako kościelny organista. Rozpozna go jednak matka ofiary i pojawi się między nimi ciężka do opisania tu relacja. Intrygujący, nieprzekoloryzowany, szczery i poruszający
PEWIEN DŻENTELMEN (En Ganske snill mann, 2010, reż. Hans Petter Molan). Jak sobie poradzić po wyjściu z kicia jeśli spędziło się w nim 12 lat? Stellan Skarsgard wciela się w człowieka, którego żona nie chce znać, syn nie wie jak się komunikować a życie jako takie nie rozpieszcza go wcale. Czarna komedyja, której punkt wyjścia przypomina mi "Pogodę na jutro" ze Stuhrem w roli głównej.
UNO (2004, reż. Askel Hennie). Pan reżyser jest jednocześnie odtwórcą głównej roli i znanym norweskim aktorem. Opowiada tu historię, o mężczyźnie który zrywa więzi ze swoimi nazistowskimi koleżkami. Pragnie zwrócić się ku rodzinie, ale jego ex-ekipa łatwo mu nie odpuści. Wielki plus za surowy klimat i zmierzenie się z mentalnością "specyficznej" grupy ludzi. Takie dzieła stanowczo są potrzebne.
MANHUNT - POLOWANIE (Rovdyr, 2008, reż. Patrik Syversen). Coś dla maniaków "Hosteli", "Eden Lake" i "Drogi bez powrotu". Czyli bezpardonowe polowanie na ludzi, soczyste, chłodne i brutalne jak pierwsze demówki Immorta i Mayhem. Przesłanie jest proste, ludzie to też zwierzęta i można ich upolować.
ZNIKNIĘCIE (DeUsynlige, 2008, reż. Erik Poppe). Jedna z ważniejszych pozycji w tym zestawie. Dzieło traktuje o mężczyźnie, który po odsiadce za zamordowanie dziecka zatrudnia się jako kościelny organista. Rozpozna go jednak matka ofiary i pojawi się między nimi ciężka do opisania tu relacja. Intrygujący, nieprzekoloryzowany, szczery i poruszający
ŁOWCY GŁÓW (Hodejegerne, 2011, reż. Morten Tyldum). Askel Hennie w adaptacji powieści Jo Nesbo. Kryminał w klimacie Millenium Larssona, w którym wszystko rozbija się polowanie na złodzieja drogocennych obrazów. W jednej z głównych ról Nicolaj Coster-Waldau znany Wam jako Jaime Lannister. Lubię tak budowane napięcie i wyciskanie z wątku głównego co się da.
WYSPA SKAZAŃCÓW (Kongen av Bastøy, 2010, reż. Marius Holst). Nie warto być młodym gniewnym, inaczej można trafić do odizolowanego poprawczaka jak bohater tego dzieła. A tam opiekunowie opiekuńczy bynajmniej nie są. Śnieg, krew, przemoc i testowanie widza. I świetny Stellan Skarsgard.
Przed nami jeszcze festiwalowa wycieczka do Finladnii, a potem... potem kolejne kraje się pojawią!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz