SZUKAJCIE A ZNAJDZIECIE

środa, 23 kwietnia 2014

5 powodów, dla których warto obejrzeć: FUNNY GAMES (1997)

Dawno nie było tego cyklu tutaj, pora powrócić w wielkim stylu! "Funny Games" to klask Michaela Hanekego i znalazłoby się i 100 powodów dla którego warto obejrzeć obie wersje. Skupię się dziś na austriackim pierwowzorze dzieła, jest ono w pewnym sensie mocniejsze, w końcu wersja amerykańska jest tylko jej odtworzeniem ze znanymi nazwiskami w czołówce. Przed wami 5 powodów, dla których musicie to dzieło sobie przyswoić, nawet jeśli widzieliście "U.S" z 2007 roku. 



1.NIE WIESZ CO OGLĄDASZ. To nie jest dramat, to nie jest thriller. To jest swoisty eksperyment przeprowadzony na widzu. Fabuła jest tu świetnym pretekstem do zmasakrowania naszych zwojów mózgowych. Nie mogłem wyjść z podziwu tego co zobaczyłem mniej więcej w środku projekcji. Film burzy wszelakie ramy panujące na ekranie. Kupiło mnie to w 100%

2.TYTUŁ MA DWA ZNACZENIA. Gra dzieje się na ekranie między oprawcami a rodziną, oraz na płaszczyźnie widz - obraz. Widz dopiero po zakończeniu seansu zdaje sobie sprawę, że został oszukany, nabrany i wkręcony. W co? A to już sami musicie zobaczyć.

3.PETER I PAUL. Młodzi, przystojni, nieobliczalni, szaleni. Nie wiadomo dlaczego znęcają się nad pewną rodziną, do której przyszli w odwiedziny. Wiadomo jedno, rodzina nie przeżyje do rana. I nie, nie jest to spojler. Panowie są jak dla mnie pewnym symbolem i ucieleśnieniem ekranowej przemocy, która często bywa nieuzasadniona, "przekombinowana" i zaserwowana tak, że widz się z nią szybko oswaja. 

4.MUZYKA. Piękne klasyczne dźwięki nagle zderzają się z chaotycznym, ledwie kontrolowanym atakiem Naked City. Przyznam, że jak dla mnie to dość ważny element filmu. Idealnie do niego pasuje spaja go i uświadamia już na samym początku, że to nie będzie łatwa gra. 

5.FILM MOŻNA ZINTERPRETOWAĆ NA BARDZO WIELE SPOSOBÓW. I to nawet sprzeczne. Jeśli obejrzy się go powierzchownie to pozostanie wielkie WTF, jeśli prześledzi się dokładnie wszystkie przesłanki i twisty można by stworzyć przepotężny elaborat o tym jak ważny jest to eksperyment dla kina i dla widzów. Szarlatan Haneke wiedział co robić, wywrócił prostą fabułę do góry nogami, ujął ekranową przemoc w zupełnie nowy sposób (jest tu duży popis dla wyobraźni, nie wszystko jest podane na tacy). Ile razy go oglądałem tyle razy zauważałem coś nowego. Jak dla mnie jeden z najważniejszych filmów jaki kiedykolwiek widziałem. 

3 komentarze:

  1. Oglądałam, ale mi się nie podobał. Cała ta ukazana przemoc była dosyć bez sensu i film mnie po prostu znudził... No cóż, może nie dojrzałam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Valerie a znasz przemoc z sensem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, może nie do końca dobrze się wyraziłam, ale np. przemoc wynikająca z chęci zemsty ma jakiś psychologiczny sens, jest zrozumiała (co nie znaczy, ze usprawiedliwiona).

      Usuń