SZUKAJCIE A ZNAJDZIECIE

czwartek, 27 marca 2014

5 powodów, dla których warto obejrzeć: LĘK PIERWOTNY (1996)

Dziś startuje nowy cykl, na który wpadłem podczas spaceru. Jako, że na blogu powinno znajdować się o wiele więcej treści niż jest, postanowiłem w sposób łatwy i przejrzysty zapodawać wam od czasu do czasu  taki króciutki artykulik przypominający o perełkach kina. Nie pojawią się tu pozycje, które każdy zna niemal na pamięć, za to postaram się pogrzebać i wyciągać naprawdę ciekawe rzeczy. Oczywiście moje pięć powodów, dla których warto coś obejrzeć może być totalnie "z dupy", ale być może przekona kogo trzeba. Ach i jeszcze jedno! W tych artykułach niekoniecznie będę zdradzał fabułę filmu, cały trik ma polegać na tym, byście dali danemu dziełu szansę (lub nie) w sposób instynktowny. Zapraszam do czytania! 

LĘK PIERWOTNY (Primal Fear, 1996, reż. Gregory Hoblit)


1.EDWARD NORTON JAKO AARON STAMPLER. Właściwy debiut na dużym ekranie Edwarda, który pokonał grubo ponad dwa tysiące kandydatów do tej roli. I wcielił się w nią perfekcyjnie. Młody tu jeszcze i nie okrzesany, ale już świadomy tego co chce na ekranie pokazać. Jeśli jest się maniakiem jego talentu a się nie oglądało tego dzieła, to chyba czas najwyższy nadrobić.

2.RICHARD GERE JAKO MARTIN VAIL. Gere się raczej z ryjącymi filmami nie kojarzy. A jednak tutaj w roli prawnika broniącego Aarona w sądzie jest bardzo przekonujący. Idealnie kontrastuje się z postacią graną przez Nortona, dopełnia go tym swoim ciepłym wyrazem twarzy. 

3.ŁAMIGŁÓWKA. Jestem maniakiem filmów stwistowanych. W tym dziele nie potrzeba wybuchów, efektów specjalnych i nie wiadomo jakich udziwnień. Atmosfera gęsta tak, że można by nożem kroić. Do tego zagadka, którą chłonie się przez cały seans. Jak ktoś ma świta na punkcie takich dzieł jak "Gra" czy całkiem niedawny "Labirynt" to musi sięgnąć. Musi, nie ma wyboru. 

4.HASŁO REKLAMOWE. "Jeśli masz dwa oblicza, wcześniej czy później zapomnisz, które z nich jest prawdziwe" - diabelnie to nośne i sygnalizujące, że nie będziemy mieli do czynienia z filmem banalnym i przewidywalnym. Uwielbiam takie intrygujące slogany. 

5.JEST STANOWCZO ZA MAŁO ZNANY. No przynajmniej moim zdaniem, o czym mówią mi statystyki wśród moich znajomych. Są osoby, które o nim słyszały, są też takie, którym tytuł nic nie mówi. A wiecie jak tu po to jestem by zmienić ten stan rzeczy. Jeśli więc poprzednie cztery powody Was przekonany to bierzcie się za seans! 

I to by było na tyle. Wkrótce na blogu 10 najlepszych kreacji Jacka Nicholsona, artykuł o najlepszych polskich aktorkach i mam nadzieję drugi w historii bloga wywiad. Stay tunned! 

1 komentarz:

  1. Znam. Oglądam za każdym razem jak w tv przyuważę. Norton - niesamowity. Gere jak to Gere - dobry, ale jakoś się ponad tłum nie wybija. No i to zakończenie, kiedy Martin już po sprawie odwiedza Aarona - genialny twist, ryje banię na maksa :)

    OdpowiedzUsuń