SZUKAJCIE A ZNAJDZIECIE

wtorek, 14 stycznia 2014

KOBIECYM OKIEM VOL.2: Ludzka stonoga (2009, reż. Tom Six) [SPOJLERY]


Ah, co za genialny film! Minimalistyczny, sterylny, przejmujący i realistyczny, a do tego główny bohater to dwudziestopierwszowieczna wersja doktora Mengele. Czego chcieć więcej? Może tylko tego żeby główne bohaterki nie były głupkowatymi dziuniami z ameryki i by ich uczestnictwo w takim „projekcie” było bardziej realistyczne.


Dużo słyszałam o tym filmie. Że gorszy nawet od „Srpskiego”, że bez sensu, że niepotrzebny i w ogóle co za zwyrole to oglądają. Według mnie to jeden z lepszych horrorów jaki widziałam. I mówię to z ręką na sercu i całkowicie szczerze. Jestem absolutną pasjonatką tematyki obozów koncentracyjnych i drugiej wojny światowej. Książki takie jak „Medycyna III Rzeszy i jej ofiary”, „Doktorzy z piekła rodem” lub „Byłem asystentem doktora Mengele” to jedne z moich faworytów. Fascynuje mnie modyfikacja ludzkiego ciała i to co można z nim zrobić. Wszelkiego rodzaju chore eksperymenty i choroby zmieniające diametralnie wygląd to taki mój mały fiś. W tym genialnym, holenderskim filmie odnalazłam wszystko to co uwielbiam.


Historia tu opowiedziana skupia się na szaleństwie. Zakamarki ludzkiego umysłu są niezwykle fascynujące. Lekarz, legenda swojego zawodu, człowiek który zarabiał ratując ludziom życie, stwierdza otwarcie że nienawidzi ich całym sercem. Czy przez to tak bardzo chciał ich upokorzyć? Czy może było to raczej spełnienie jego chorych ambicji? Według mnie było to wyłącznie dążenie do celu po trupach. Podejrzewam że po tym kiedy zdechł jego „Trójpies”, Heiter postanowił wykorzystać materiał który zna lepiej, mianowicie materiał ludzki. No i tak to się skończyło.

Co mnie zachwyca w „Stonodze” najbardziej? Zdecydowanie magiczne wrażenia wizualne. Dom Heitera jest absolutnie idealny, perfekcyjny. Odzwierciedla wnętrze jego właściciela. Przerażające rentgeny syjamskich bliźniąt, porozwieszane po domu w charakterze dzieł sztuki budzą jednocześnie niepokój i dziwny szacunek do doktora. Film ma minimalistyczną ścieżkę dźwiękową co bardzo znacząco buduje napięcie. Chodny profesjonalizm Heitera w jego dążeniu do celu jest godny podziwu. Właśnie przez ten profesjonalizm ten film ma tak głęboki sens. Nie jest to kolejne krwawe dziełko w którym ślicznotki są wybijane przez szaleńca. Jest to czarno białe studium ludzkiej psychiki. Co się dzieje kiedy połączymy inteligencję, nienawiść i nutkę szaleństwa. Majstersztyk.


Jak już mówiłam wcześniej, to co mnie okrutnie w tym filmie irytuje to główne bohaterki. Nienawidzę, szczerze nienawidzę tego typu dziewczynek. W amerykanach irytuje mnie ich buractwo. Nie spotkałam jeszcze żadnego Amerykanina (a znam ich sporo) który znałby jeszcze jakiś język poza angielskim. Nie mówię tu o Kanadyjczykach którzy w większości znają też francuski. Według mnie, każda kobieta powinna umieć po pierwsze poradzić sobie w sytuacji gdy łapie gumę po środku niczego w kraju w którym nigdy wcześniej nie była, po drugie zmienić koło w samochodzie, po trzecie mieć minimum oleju w głowie by nie gubić się w małym lasku. Jak można zgubić się w takim lesie w jakim zgubiły się te dwie idiotki? Poza tym szczegóły takie jak fakt że czarnowłosa dziunia nie zemdlała z powodu upływu krwi po wyrwaniu sobie wenflonu (jak można wyrwać sobie wenflon?!) albo to, że Japończyk nie znał ani słowa po angielsku, sprawiały że film stał się dla mnie odrobinę za bardzo amerykański. Mam świadomość tego że jestem nietypowym odbiorcą, i że przeciętnemu zjadaczowi chleba takie szczegóły albo nie przeszkadzały, albo wręcz mu się podobały, ale mi to jednak popsuło seans.


Nie rozumiem co jest tak wielką sensacją w tym filmie. Jest niezwykle ładnie i porządnie zrobiony. A co jest szokującego w jego zamyśle? To że szalony doktorek łączy e sobą trzy osoby na zasadzie odbyt-usta? Patrząc na inne filmy z tej samej półki, naprawdę nie mam pojęcia czym ludzie się tak nakręcają. „Stonoga” przejęła mnie i trzymała w napięciu, ale w żadnej scenie nie poczułam niczego co przypominałoby obrzydzenie. Szanuję niezwykle Toma za stworzenie tak genialnego spektaklu, i z niecierpliwością czekam na trzecią część. A Wy czekajcie na moje wrażenia z części drugiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz