SZUKAJCIE A ZNAJDZIECIE

wtorek, 10 grudnia 2013

Podsumowanie roku 2013 według FKRBZM - Muzyka.

Wbrew pozorom dużo łatwiej jest mi podsumować rok muzyczny od filmowego choć i tutaj nie było to łatwe zadanie i nie udało mi się choćbym chciał wyłonić 10 najlepszych albumów zarówno polskich jak i zagranicznych. O pewnych albumach nie wypada nie wspomnieć i ich nie wyróżnić. Zapraszam do zapoznania się z THE BEST OF 2013 w kategorii Muzyka!
Moi drodzy pora bym podsumował muzyczny ryjący rok 2013! Na naszej ziemi był urodzaj i bogactwo moim skromnym zdaniem, pojawiło się naprawdę dużo wspaniałej muzyki. Jeśli pojawiły się jakieś rozczarowania z górnej półki to okazały się nim albumy kapel zagranicznych. Albumy Kings of Leon, Soulfly czy Korn nie zrobiły na mnie wielkiego wrażenia, przeleciały sobie od tak i tyle. A szkoda bo bardzo lubiłem te grupy. Hitem internetów okazała się piosenka o lisie, którą z tego miejsca pragnę wymienić jako, że jest poza wszelką logiczną konkurencją. Mam tu na myśli rzecz jasna parodystów z Ylvis i ich "The Fox". Reszta zestawu to już zupełnie inna bajka! Zapraszam do czytania! 

YLVIS



POLSKA


15.KULT - Prosto

Kult jest jak wino, im starszy tym lepszy i mocniejszy. Prosto jest świadectwem, że dla nich to nie problem przyłożyć zarówno pod względem brzmienia, bardzo soczystego i rockowego jak i treści. Kazik wciąż wypluwa z siebie gniew pod adresem władz w naszym kraju w charakterystyczny prześmiewczy sposób. Ten album ma w sobie pierdolnięcie niemal metalowe! Cios! 


14.CHEMIA - The One Inside

Nie ma się co śmiać bo to bardzo porządny rockowy krążek, który spokojnie mógłby konkurować z wydawnictwami zagranicznymi. Bardzo mi się podoba to co wysmażyli, bo jest moc, są emocje i jest indywidualny styl. Myślę, że z czystym serduchem mogę go polecić wszystkim fanom szukającym w muzyce rockowej tego co w niej najlepsze - feelingu! 


13.SŁOŃ & MIKSER - Demonologia II


Hehehehe. Już widzę, te zarzuty o gimbusiarstwo wobec chłopa, który prawie po studiach jest. Nie dbam o to. To bardzo ciekawy album, w którym panowie wyżywają się ile wlezie, pokazują swoje filmowe inspiracje, pokazują fakera wszelakim hejterom i najzwyczajniej w świecie dobrze się bawią tym co sobie w tych swoich kanciapach wymyślili. A że nie ma to większego i głębszego przekazu? A czy musi? Nie musi, to po prostu dawka energetycznych chorych rapsów z jakich znacie Słonia. Choć taka "Ania" chociażby ostro daje popalić w temacie pedofilii. Bardzo dobre rapsowe wydawnictwo! 


12.NON OPUS DEI/ MOROWE - Dziwki Dwie


Non Opus Dei i Morowe to awangarda polskiego black metalu, grupy połączyły siły i wydały bezprecedensowego splita o jakże zacnym tytule Dziwki Dwie. I obie grupy zabrzmiały inaczej niż zazwyczaj, samo to jest już godne odnotowania. Z drugiej strony jest to materiał zaostrzający apetyt na kolejne dokonanie NOD i Morowe, które mam nadzieję już w przyszłym roku! Smakowity i hałaśliwy kąsek! 




11.MASSEMORD - A Life-giving Power of Devastation 

 VOIDHANGER - Working Class Misanthropy

Nie mogę zdecydować, który z tych krążków jest lepszy więc stawiam na równi. Wkurwiony deathowo/thrashowo/blackowy łomot na najwyższym poziomie. Nihilizm, atawistyczna postawa i totalne zniszczenie. I odór wszechogarniającej śmierci. Tutaj nie ma zmiłuj, tutaj jest totalny wpierdol. Ale jakże oczyszczające to ze złości granie! Baaaardzo dobre krążki! Musicie posłuchać!




10.BRACIA FIGO FAGOT - Eleganckie Chłopaki

PORKY VAGINA - Chlew Machina/Wymiociny z Chlew Machiny



Bracia Figo Fagot drugi raz opowiedzieli ten sam żart i ponownie jest zabawny. Te ich sprośne disco pioseneczki wciąż chwytają zarówno dresa pod blokiem jak i sierściucha na Metalfeście (R.I.P :( ). Wszystkie ich ostatnio wylansowane hity plus cała masa innych świńskich kawałków. I pomyśleć, że mają jeszcze czas na GIT produkcję i ZF Skurcz! Szacuneczek! A zestawienie BFF z Porky Vagina jest nieprzypadkowe bo świniojebcy nagrali krążek w klimacie gridnopolo i umieścili na bonus discu min. cover "Wóda zryje banie". Także ładnie się to uzupełnia! Chrum!





9.ENTROPIA - Vesper

MORD'A'STIGMATA - Ansia


Black metal zaserwowany z polotem przez dwie bardzo ciekawe kapele. O ile Entropia swoim Vesper daje nam do zrozumienia, że będzie bardzo ważnym graczem na metalowym podwórku to Mord'A'Stigmata udokumentowała swoją poszukiwawczą naturę tym krążkiem. I znów nie umiem wybrać, który lepszy więc stawiam na równi, bo szkoda by któryś z nich się nie pojawił. Dwa świetne kawałki metalu, o których warto pamiętać i wypada wracać! 






8.DROWN MY DAY - Confessions

FETO IN FETUS  - Condemned To The Torture


Deathcore i deathgrind najwyższej próby. Drown My Day toruje sobie drogę do nowoczesnego metalowego piedestału i dupy nie daje - nie ma na ich Confessions przesłodzonych melodyjek i czystych wokali od których uszy więdną, jest za to jebnięcie i wkurw! Natomiast Feto In Fetus nagrało dzieło bardziej techniczne i wymagające długiego wgryzania się w materię. W tej sieczce jest finezja i deathowy pęd zrywający czapy z głów tym, którzy jeszcze nie zdążyli się ukłonić! Plus genialne wtręty ze starych horrorów. Nie podchodzi Wam nowy Carcass? Chcecie nowoczesnego rozpierdolu? To łapcie oba krążki w ciemno! 




7.TIDES FROM NEBULA - Eternal Movement



Bardziej pogodnie niż ostatnio. Ale metodycznie udowadniają, że im na poletku polskiego post rocka nikt nie podskoczy. Dać ich na zagraniczną trasę z God Is An Astronaut i będzie zajebiście. Moim skromnym zdaniem "Aury" co prawda nic już nie przebije ale z Eternal Movement zapoznać się trzeba bo to nieco inne, bardziej luźne oblicze zespołu! Wciąż mają w sobie to coś! 



6.DR MISIO - Młodzi

Mistrza Jakubika projekt muzyczny, a raczej jego alter ego. No bo Doktor Misio to nikt inny jak odbicie w lustrze faceta po 40. Aktor znany z takich filmów i seriali jak "Dom Zły", "Wesele" czy "13 Posterunek 2" znakomicie interpretuje lęki chłopów w jego wieku w hitach takich jak "Mentolowe Papierosy" czy "Śmierć w Tesco" Nie znacie tej płyty? To stanowczo musicie nadrobić! 


5.ANTIGAMA - Meteor


Antigama powraca w starym składzie z krążkiem, który sprawia, że mózg niczym ten okładkowy wyrywa się z czachy i leci obwieścić wszystkim, że oto mamy wyziew godny "Resonance" choć przecież i "Warning" z panem Zwolińskim z Blindead  za mikrofonem niczego nie brakowało. Pokręcony ambitny i techniczny grindcore z przezajebiście brzmiącą perkusją. Jeśli jest coś takiego jak awangardowy grind to oni rozdają w nim karty! 



4.THAW - Thaw

Smakowite blaczysko i kolejny przykład kapeli, która ortodoksyjnie do materii bynajmniej nie podchodzi. Thaw nagrało krążek, który pokazuje, że można do smolistego kotła dolać soków wyciśniętych z post metalu i post rocka i będzie to brzmiało tak, że posracie się słuchając w nocy w samotności. Coś w rodzaju otchłani gapiącej się bezkarnie w przerażonego słuchacza. Blackowa awangarda w najlepszym wydaniu! Oby kolejne dokonania kopały na podobnym jak nie wyższym poziomie! 



3.OBSCURE SPHINX - Void Mother


Oj długo czekałem na ich nowy krążek i nagle jeb! Cios w ryj i leżę a Wielebna drze mi się do ucha niczym opętana, muzyka sunie przed siebie niczym dzikie zderzenie Neurosis, Amenra i Cult Of Luna. Jest na moje ucho ciężej i bardziej psychopatycznie niż na "AIR", kompozycje są bardziej, hm, grobowe a okładkowa Mamusia idealnie odwzorowuje jakie Gaimanowskie koszmary mogą Wam się po słuchaniu tego krążka przyśnić. Zasłużone podium i w sumie zaskoczenie, bo ten album nie pojawił się w oparach medialnej wrzawy. I bardzo dobrze muzyka obroni się sama! 



2.RIVERSIDE - Shrine Of New Generarion Slaves


Aaaach, no niestety, ale łomot przegrał nieznacznie z klimatycznym concept albumem Riverside. O zagubieniu w wielkim mieście, o ogłupiających mediach, o samotności w tłumie i byciu zniewolonym przez no właśnie... przez co? Przez kreację i narzucane nam schematy, przez ustalone wcześniej systemy wartości. A ubrane jest to w absolutnie bezpretensjonalną muzykę. Panowie z Dream Theater powinni się uczyć od Riverside wywarzania elementów tak by kawałki nie przypominały masturbacji instrumentami. Fantastycznie skrojona płyta, w której dynamika i bujające balladowe fragmenty są świetnie ze sobą splecione. Mistrzostwo! 




1.BLINDEAD - Absence


No i oto przed Wami mój osobisty krążek roku. Zapewne część pokręci nosem i dla nich Blindead skończyło się na "Autoscopii", no ale przecież nie idzie zadowolić wszystkich, dla jednych "Absence" to logiczny progres i rozwinięcie "Affliction" dla innych regres i brzdąkanie na akustykach. A ja powiem tyle: porusza mnie ta płyta w innym stopniu niż poprzedniczka i do innego świata mnie zabiera, ale kraina łagodności to to nie jest. Za to jest to bardzo mocna pozycja w ich dorobku, zupełnie inna i przez to świeża i pełna pasji. I wymagająca, naprawdę moim zdaniem, trzeba poświęcić temu albumowi sporo czasu i nie oceniać go po kilku "machnięciach". Dlatego, być może przekornie, dla części czytelników umieszczam go na pierwszym miejscu. Przepiękny album! 

ŚWIAT



15.EMINEM -The Marshall Matters 2 LP


Takie powroty to ja rozumiem. Em nagrał stylowy krążek, w którym nawiązał do swoich klasycznych albumów. Single wesoło hulają sobie po YT i pokazują kto rozdaje karty, szczególnie taki "Rap God" pokazuje, że flow Ema jest szybszy niż Serj Tankian w "Chop Suey". Znakomity powrót! 



14.FLESHGOD APOCALYPSE - Labirynth


Połączenie szaleńczego death metalu z muzyką klasyczną po raz kolejny w ich wykonaniu nie zawodzi. Lubię sobie zapuścić takie ścierające się ze sobą odmienne gatunki zamknięte w labiryncie pokręconych, podniosłych kompozycji. Dla jednych przerost formy nad treścią dla innych pyszna destrukcja. Wszelkie marudy mogą sobie przecież zapuścić nowy znakomity skądinąd Gorguts. 



13.CARCASS - Surgical Steel


Kolejny powrót, który jednych zadowolił innych nie do końca. Jedni psioczą, że to zachowawczy krążek i, że to nie to samo i że już nawet Swansong lepsze. Bullshit. Grają co chcą grać. Jak dla mnie to to żaden skok na kasę tylko powrót na życzenie fanów. A grzeje to bardzo sympatycznie i tak Heartworkowo. Ja tam jestem zadowolony i często do krążka wracam. 



12.KVELERTAK - Meir


Niby album gorszy od debiutu i już nie tak zaskakujący a jednak ciekawy i kopiący tam gdzie trzeba. Hiciarski miks rock n rolla w duchu Motorhead z black metalowymi ciągotkami. Bardzo fajny rozrywkowy krążek, który nakręci każdą metalową imprezkę! 



11.TESSERACT - Altered State


Póki Periphery dłubie sobie nowy krążek, a Meshuggah nowe dzieło popełniło w zeszłym roku to pozycji w kategorii   techniczno klimatycznych djentów broni całkiem zgrabnie nowe działo od TesseracT. Można ten album traktować jako jedną długaśną kompozycję, ale też można rozsmakowywać się poszczególnych segmentach. Krążek sprawi satysfakcję wszystkim poszukiwaczom innowacji w metalowej materii. 



10.BRING ME THE HORIZON - Sempiternal


Zerwanie z metalcore'owymi schematami przyniosło bardzo ciekawy efekt. BMTH zrobiło krok naprzód i nagle wylądowało w Bravo i innych gównach. No cóż, muzycznie jest grzeczniej ale ambitniej. Kawałki chwytają za serducho tą moją bardziej emowatą część jestestwa i naprawdę dają radę! Tak jak corów nie słucham i nie lubię tak nowe BMTH wchodzi w całości bez popity! 



9.SIGUR RÓS - Kveikur


To chyba najmroczniejsze dzieło od czasu ich debiutu. Sporo tam łomotu, jest naprawdę głośno i w porównaniu do poprzedniego krążka bardzo żywo i rockowo.Jestem pod wrażeniem, że wciąż chce im się bawić w takie mocniejsze dźwięki! Szacun! 



8.WATAIN - The Wild Hunt


No w działce ambitnego blacku jak dla mnie w tym roku Watain wygrywa z innymi załogami. Epickie kompozycje, soczysta ballada w duchu późnego Bathory, blackowy ogień. Wymieszali wszystko co najlepsze w ich ostatnich dokonaniach. "Lawless Darkness" nie przebili, ale o to im bynajmniej nie chodziło. Jeśli black metal można określić jako "piękny" to ten krążek taki jest. 



7.ARCTIC MONKEYS - AM


Noooooo.... mmmmmm... tak jakby... rockowa płyta roku? Przebija to nowe Franz Ferdinand, zjada nowe Kings Of Leon. Cholernie ambitny krążek wypełniony hitami od pierwszego do ostatniego numeru. Małpy rządzą niepodzielnie. Nie wiem ile razy już katowałem ten album, ale wiem, że jeszcze długo dłuuuuugo będę! 



6.GHOST - Infestissumam


Rockowo metalowy cyrk nakręcany przez Papę Emeritusa i Ghule nagrał drugi bardzo sycący krążek. Są tu odniesienia i do Black Sabbath i do ABBY i do różnych różnistych kapel z odległych muzycznych galaktyk. No i jest wszędobylski Rogaty, który zapewne rozsmakowuje się w "Year Zero" i innych kawałkach mu poświęconych. Ponoć w przyszłym roku Duch znów nawiedzi naszą polską ziemię, może się w końcu wybiorę? 



5.THE OCEAN - Pelagial


Po podwójnym w sumie poprzednim albumie nie było im łatwo zabrać się za kolejny i wymyślić temat. No ale nazwa zobowiązuje i krążek zabiera nas stopniowo w otchłań oceanu, coraz niżej i niżej przez progreswno-post metalowo-doomowe meandry aż na samo dno. Zasłuchiwać się w to można godzinami, a i samej muzyki można bez wokali posmakować bo i takie wydanie przygotowali. Jestem wielce tym krążkiem zachwycony! 



4.SOILWORK - The Living Infinite


Porwali się z motyką na słońce i je upolowali! Wyszedł im ten podwójny krążek bez zarzutu. Jak dla mnie wyprzedzają In Flames czy inne Dark Tranqiullity swoimi wypocinami. Nagrać takiego kolosa bez słabych punktów to jest nie lada sztuka. Szkoda, że nie było mi dane ich zobaczyć na żywo. Może kiedyś. A sama muza rozkłada mnie na łopatki absolutnie i od początku do końca! Dojebali! 



3.QUEENS OF THE STONE AGE - ...Like Clockwork 


Słabość mam do QOTSA dużą, lubię długo trawić ich krążki. Z "Era Vulgaris" mi nie do końca poszło, ale już "R" czy "Kołysanki" łyknąłem od razu. W nowy krążek musiałem się wgryźć i tak długo to robiłem, aż zaświecił mi się we łbie napis "GENIALNE" i tak oto trafili na podium. Świetny, surowy, klimatyczny  i pustynny odlot. Josh i reszta ekipy w świetnej formie! 



2.THE DILLINGER ESCAPE PLAN - One Of Us Is The Killer


Chryste panie co za rozpierdol! Nie byli tak wkurwieni od czasu debiutu jak mi się zdaje! A jednocześnie w ich muzie jest jazzowa finezja i niemalże popowa melodyka! Ubrane to wszystko w mathcorowe szatki, ozdobione nieznacznie elektronicznymi przeszkadzajkami i innymi cudeńkami. Ta płyta to bomba wybuchająca prosto w twarz. Za każdym razem gdy wybrzmiewają jej ostatnie dźwięki to zgarniam urwaną nogę urwaną ręką trzymaną na kilku zębach. JEEEEEEEEB! 



1.CULT OF LUNA - Vertikal


Tak się robi perfekcyjne albumy. Tak się buduje klimat. W takie okładki oprawia się wielkie i wspaniałe dzieła. Tego krążka słuchałem najczęściej w tym roku w różnych okolicznościach przyrody i za każdym razem mam ciary i łzy w oczach. A "In Awe Of" mógłbym słuchać na okrągło i czasem mi się zdarza, że przez pół dnia sobie leci. Ten album to czysta poezja i absolutna ekstraklasa jeśli o post metal chodzi. Choć w sumie to jeśli nawet o muzykę samą w sobie chodzi. Genialna fuzja dźwięków łagodnych i zgrzytliwych, historia na bazie starego dobrego "Metropolis", hipnotyzująca aura, mrok, piękno i potęga. Czego chcieć więcej? Nie mam bladego pojęcia! Absolutna płyta roku! 

Dodam jedynie, że w tym roku udało mi się zobaczyć na żywo min. The Dillinger Escape Plan, Meshuggah, Decapitated, Septic Flesh, Fleshgod Apocalypse, Neurosis dzięki uprzejmości wspaniałych organizatorów z Knock Out Productions. Jesteście najlepsi! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz