Dziesięć lat to i dużo i mało. Zależy bowiem w jakim kontekście. W dzisiejszych czasach sztuka szybko traci na wartości, a kiedy przychodzi co do czego i wypada podsumować rok okazuje się, że pewne wartościowe rzeczy wyleciały z pamięci, albo okazały się młodsze/starsze* (*niepotrzebne skreślić) niż są. W 2005 roku byłem pacholęciem obchodzącym pierwszego grudnia 16 lat. O tym, że kiedyś będę prowadzić filmowego bloga nawet nie myślałem, ba, nie miałem nawet profilu na Facebooku, a wszystko wyglądało zupełnie inaczej niż teraz. Kiedy zrobiłem małe rozeznanie okazało się, że w kinie A.D. 2005 działo się całkiem dużo i ciekawie, zapraszam Was więc na przegląd tego co mogło być dla Was najistotniejsze.
BATMAN - POCZĄTEK (Batman Begins, reż. Christopher Nolan). Pierwsza część trylogii Mrocznego Rycerza pokazała nam jego o wiele mroczniejszą stronę, na moje oko działa Nolana są bardziej ludzkie, choć naładowane dobijającym do granic możliwości patosem. Christian Bale przekonał do siebie zarówno fanów komiksu jak i krytyków i zwolenników wizji Burtona. Dopiero kilka lat później mieliśmy się przekonać, że Heath Ledger jest totalnie fantastycznym aktorem, który zapewnił sobie pomnik trwalszy niż ze spiżu. Póki co cieszyliśmy się z nowej udanej wizji i zacieraliśmy rączki w oczekiwaniu na więcej. Wcześniejszym dokonaniem Nolana była Bezsenność z 2002 roku, natomiast już rok później ukazał się błyskotliwy i oszukujący widza Prestiż.
HARRY POTTER I CZARA OGNIA (Harry Potter and the Goblet of Fire, reż. Mike Newell). Był to rok ekranowego odrodzenia Lorda Voldemorta, którego terror trwał do 2011 roku. Moim zdaniem to ostatnia baaaaaardzo udana ekranizacja książki o Potterze, następne były mocno okrojone i jeśli się nie czytało można się było pogubić w nielogicznościach lub wściec z powodu wycięcia istotnych wątków. Newell dał nam i widowisko i rasowy horror w finale i pokazał, że Harry dorósł i potem będzie już tylko mocniej i gorzej. Moim zdaniem twórca Donniego Brasco i Czterech wesel i pogrzebu sprawił się na medal i wycisnął z książkowego pierwowzoru esencję. Jaram się tą częścią po dziś dzień, choć moją najulubieńszą pozostaje Więzień Azkabanu.
MADAGASKAR (Madagascar, reż. Tom McGrath, Eric Darnell). Dziesięć lat minie w tym roku od wprowadzenia jednej z najznakomitszych postaci animowanych drugoplanowych do popkulturalnego światka. Mam tu nam myśli rzecz jasna Króla Juliana, zwierzęcy odpowiednik Jeffreya "Kolesia" Lebowskiego. Rzecz jasna nie zamierzam zapomnieć o pingwinach, które właśnie święcą triumf w Stanach we własnej pełnometrażówce. To zabawne, że losy lwa, żyrafy, zebry i hipopotama tak właściwie były tylko dodatkiem do przebogatej galerii pozostałych stworzeń, no przynajmniej takie mam wrażenie.
SIN CITY - MIASTO GRZECHU (Sin City, reż. Robert Rodriguez, Frank Miller, Quentin Tarantino). Znakomita adaptacja komiksu, która udowodniła, że "język" obrazkowej opowieści można ze znakomitym skutkiem przenieść na duży ekran. Wielowątkowa historia o skorumpowanych gliniarzach, sprytnych dziwkach, psychopatach i ludziach szukających odkupienia. Prequel dzieła ukazał się w zeszłym roku z lekko zmodyfikowaną obsadą (Josh Brolin zamiast Clive'a Owena) i niestety nie okazał się sukcesem na miarę poprzednika mimo kuszącej wdziękami Evie Green i rozchwytywanym Josephem Gordonem-Lewittem.
V JAK VENDETTA (V for Vendetta, reż. James McTeigue. Kolejna całkiem ciekawa adaptacja komiksu, która wzbudziła skrajne emocje, szczególnie wśród doszukujących się w filmie przekazu ukierunkowanego na mocno polityczny. Nie jest to moim zdaniem ani pochwała wobec anarchii, ani też nagana wobec destrukcyjnego rewolucjonizmu. Równie dużo emocji wzbudził wygląd Natalie Portman, która na potrzeby roli dała ogolić się na łyso. Natomiast maska Guy'a Fawkesa stała się po latach symbolem "anonimowej" walki z cenzurą i do dziś echo akcji z przed kilku lat niesie się po świecie.
GWIEZDNE WOJNY: CZĘŚĆ III - ZEMSTA SITHÓW (Star Wars: Episode III - Revenge of the Sith). Wszyscy, którzy nienawidzili Haydena Christiansena w roli Anakina mogli w końcu zobaczyć jak niemal całkowicie pochłania go lawa. W końcu zobaczyliśmy upragnioną transformację w Dartha Vadera. To moim zdaniem najbardziej udana część z całej nowej trylogii, przesiąknięta wygrywającym złem, w której wszystko co miało się wydarzyć w końcu zostaje nam pokazane. W tym roku minie 10 lat od ukazania się tego epizodu, a na ekrany wejdzie epizod dziewiąty o znanym już chyba wszystkim tytule Przebudzenie mocy.
TAJEMNICA BROKEBACK MOUNTAIN (Brokeback Mountain, reż. Ang Lee). Film nagrodzony trzema Oscarami wywołał burzliwą dyskusję na temat homoseksualizmu. Heath Ledger i Jake Gyllenhaal przekonująco zagrali zakochanych w sobie kowbojów, którzy udawali, że prowadzą "prawidłowy" i "normalny" tryb życia. Nie jest to film gloryfikujący odmienną orientację seksualną, przynajmniej moim zdaniem, w gruncie rzeczy opowiada po prostu o miłości niemożliwej.
GNIJĄCA PANNA MŁODA TIMA BURTONA (Corpse Bride, reż. Tim Burton). Wielkie zwycięstwo animacji poklatkowej, dowód na to, że można stworzyć historię nie skomplikowaną, acz wciągającą, która młodszego widza mogła nieco przerażać, a rozkochanego w gotyckim horrorze maniaka kina zachwycić po całości. Ja sam dałem się totalnie porwać, cieszę się, że postacie w pewnym stopniu przypominają dubbingujących je aktorów. Depp i Bonham Carter stworzyli swoimi głosami duet pomiędzy, którym mimo grobowej temperatury zaiskrzyło jak należy. Uroczy i mroczny to film, historia niemalże nekroromantyczna.
JABŁKA ADAMA (Adams æbler, reż. Anders Thomas Jensen). Jensen stworzył bardzo czarną komedię, o neonaziście Adamie, który ma zostać naprostowany przez pastora Ivana w sposób błyskotliwy i przezabawny. Otrzymaliśmy galerię pokrzywionych przez życie bohaterów, którzy mają wiele na sumieniu. Film wygrał 21 warszawski festiwal filmowy i cieszył się dużą popularnością w naszym kraju, warto go tu wyróżnić, bo to unikalne dzieło przedstawiciela duńskiej Dogmy 95 (scenarzysta Tuż po weselu, Otwartych serc, Antychrysta, reżyser Zielonych rzeźników). Ten film stanowczo należał do czołówki najlepszych w 2005 roku.
HOSTEL (reż. Eli Roth). Zapytacie czemu? Ano dlatego, że Roth wywołał oburzenie, swoją wizją Europy. Co prawda swój pomysł na film zaczerpnął z "undergroundowych" opowieści, ale film do najstraszniejszych nie należy, jest po prostu obrzydliwy i zadziwia mnie fakt, że nie został zbanowany i miał oficjalną premierę gdzie się da. Podziałało tu rzecz jasna nazwisko sławnego przyjaciela, Quentina Tarantino. Sprawna i brutalna machina promocyjna zrobiła swoje, film przebijał wulgarnością obie dotychczasowe Piły i w pewnych kręgach stał się nawet kultowy. Przyznam, że druga część jest znacznie zabawniejsza i zrobiona z większym brudem, ale i jajem. To zaskakujące, że przeciętne gore narobiło wielkiego szumu. Czyżby pamięć po Nagich i rozszarpanych się rozpłynęła? Roth złożył zresztą hołd temu dziełu swoim Green Inferno. Popularność filmu miała jeszcze jedną ciekawą reperkusję: na fali jego popularności bezwstydnie popłynął twórca chociażby Ludzkiej stonogi.
Inne warte wspomnienia filmy, które ukazały się w 2005 roku: Hooligans, Pan i pani Smith (narodziny Brangeliny), King Kong, Piła II, Duma i uprzedzenie, 9 kompania, Człowiek ringu, Wyspa, Wszystko gra, Opowieści z Narnii: Lew, czarownica i stara szafa, Królestwo niebieskie, Constantine, Wyznania gejszy, Charlie i fabryka czekolady, Wojna światów, Pan życia i śmierci, Skazany na bluesa, Egzorcyzmy Emily Rose, Czas surferów, Trener, Jarhead: żołnierz piechoty morskiej, Człowiek pies, Zostań, Obłęd, Broken Flowers, Plan lotu, 40-letni prawiczek, Wierny ogrodnik, Teoria chaosu, Spacer po linie, Pitbull, Monachium, Wszystko jest iluminacją, Pułapka, Siła strachu, Prawdziwa historia, Autostopem przez galaktykę, Życie ukryte w słowach, Capote, Śniadanie na plutonie, Serenity (cieszą się fani "Firefly"), Walace i Gromit: Klątwa królika, Historia przemocy, Good Night and Good Luck, Dziękujemy za palenie, Angel-A, Tsotsi, Opowieści o zwyczajnym szaleństwie.
Tak, same zacności sprzed 10 lat... jak się miało 16naście na karku to było wiele pięknych rzeczy, teraz niestety już mniej. Dziękówa za ten wpis! Aż się łezka kręci... :)
OdpowiedzUsuńW 2005 miałam 9 lat (tak, wiem, gówniara) i z tej listy widziałam tylko "Madagaskar". Z czasem jednak nadrobiłam większość tych filmów i niektóre stały się moimi ulubionymi, jak "Gnijąca Panna Młoda" czy "V jak Vendetta". Mimo wszystko, czytając to, poczułam się staro... ;)
OdpowiedzUsuń