Witajcie na FKRBZM!

piątek, 3 stycznia 2014

10 filmów, które prawdopodobnie kojarzy Ci się z dzieciństwem (część 1)

Kłania się przed Wami rocznik '89. Dorastanie w tym czasie było mega frajdą choćby dlatego, że jeszcze się wychodziło na podwórko i siadało na trzepaku, krzyczało "mamo rzuć picie" i kolekcjonowało Pokemony. Wracając ze szkoły siadało się przed TV i męczyło rzeczone stworki do spółki z "Dragon Ballem". Przez mój umysł przetaczają się poza tym takie tytuły jak "Teleranek", "Rower Błażeja", "Domowe Przedszkole", "Jedyneczka", "Lato z czarodziejem", "5-10-15", "Od przedszkola do Opola"... Były też kultowe polskie seriale dla dzieciaków, ale im chciałbym poświęcić osobny wpis z racji dużego zainteresowania "Stare ale ryje" na FB. Tymczasem chciałbym zaserwować Wam pierwszą odsłonę starych klasyków, o których być może myślicie wspominając dzieciństwo! Wiem, że artykuł zawiedzie nieco starsze pokolenia, ale nic na to nie poradzę, że dorastałem w takich, a nie innych czasach. Tak czy siak to wspaniałe filmowe pozycje, które wypada przypomnieć! 

NIEKOŃCZĄCA SIĘ OPOWIEŚĆ (Die Unendliche Geschichte, 1984, reż. Wolfgang Petersen)

Atreuy i Limahl. Jedna z najpiękniejszych opowieści dla młodych widzów przeniesiona na ekran przez twórcę "Okrętu", "Głębi Oceanu" i "Troi". Kooperacja między USA i RFN, której efektem były powalające jak na tamte czasy efekty specjalne i poruszająca wyobraźnię historia. No i ta piosenka, która do dziś nie straciła ni krzty swojego uroku. No to co śpiewamy tłumnie? 



WILLOW (1988, reż. Ron Howard)

Ron Howard dał światu min. "Piękny Umysł", "Kod Da Vinci", "Grinch: Świąt nie będzie" czy "Apollo 13". "Willow" był jego flirtem z kinem SF i jest niesłusznie zapomnianym klasykiem. Historia głównego bohatera wzrostem przypominającego hobbita i jego kompana (odpowiednio Wawrick Davis, znany z ról w "Gwiezdnych Wojnach", "Harrym Potterze", "Karle", "Autostopem przez galaktykę" czy "Opowieści z Narnii" i młody, piękny wtedy jeszcze Val Kilmer) to cudowna rozrywka dla dzieciaków i ich rodziców. Warto sobie ten film przypomnieć, bo choć archaiczny to cholernie uroczy! Jest moc! 

KOSMICZNY MECZ (Space Jam, 1996, reż. Joe Pytka)

Dlaczego "Kosmiczny Mecz" a nie "Kto wrobił Królika Rogera"? Ano może dlatego, że na "Kosmicznym Meczu" byłem w kinie i zbierałem potem nawet krążki z chipsów z bohaterami filmu. Rzecz jasna "Roger" bije ekipę Bugsa na amen, i tam było sporo erotycznych podtekstów, ale w końcu to mają być filmy dla dzieciaków czyż nie? A tu było wszytko czego dzieciaki potrzebowały w tamtych czasach: Bugs, sport i unikalne połączenie animacji z "żywym filmem". I to było świetne! 

JUMANJI (1996, reż. Joe Johnston)

Zaznaczę od razu, że to jeden z moich ulubionych filmów w tym zestawie. Uwielbiam bezkrytycznie całą historię i klimat tego przygodowego klasyka. Film maksymalnie podkręcał moją wyobraźnię i kopał mi tyłek za każdym razem gdy go oglądałem, a kilka razy mi się zdarzyło. Rzut kostką wystarczający by uwolnić dzikie zwierzęta, gra, którą trzeba było ukończyć i dom, który stał się pułapką. Plus młodziutka Kirsten Dunst. Prawda jest taka, że Robin Wiliams w dużym stopniu napędzał nasze dzieciństwo jeszcze chociażby "Flubberem" i pewnym dziełem, o którym nieco niżej... 

GOONIES (1985, reż. Richard Donner)

Trzy wielkie nazwiska i wielka przygoda. Donner, Spielberg, Columbus i dzieciaki w poszukiwaniu wielkiego skarbu. Czyli wielki hit o tym co się każdemu dzieciakowi marzyło! Odkryć skarb i pokonać piratów, albo być jednym z nich! Niestety z jakiegoś powodu nie wymienia się tego klasyka jednym tchem obok "Indiany Jonesa" czy "Star Warsów". Być może dlatego, że poprzestano na jednej części...? Tak czy siak to bardzo... jak to się mówi... "epicka" przygodówka i  niejednemu z Was się powinna łezka zakręcić w oku na samo wspomnienie! 

POGROMCY DUCHÓW (Ghost Busters, 1984, reż Ivan Reitman)

Sporo w tym takiego przaśnego humoru z podtekstami, którego za dzieciaka nie łapałem, ale jedno było pewne: "Pogromcy" bawili i przerażali jednocześnie. Było coś w tych stworach takiego co mnie jako bachora przyprawiało o gęsią skórkę. No i aktorzy z górnej półki: Bill Murray, Dan Aykroyd i seksowna Sigourney Weaver. To był hicior, a piosenka mu towarzysząca do dziś robi robotę! No to co? Znów śpiewamy! 



HOOK (1991, reż. Stephen Spielberg)

I ponownie Robin Williams w zestawieniu. Tym razem jako Piotruś Pan, który o byciu Piotrusiem zapomniał. Spielberg idealnie wyczuł temat, tak by i dorosłym się spodobało. Dzieciaki dostały znakomitą przygodówkę, a rodzice lekcję by nigdy nie pozwolić by umarło w nas "wewnętrzne dziecko". Ciało dojrzewa, umysł niekoniecznie, dlatego powracanie do takich filmów jest jak układanie Lego po latach: frajda może być jeszcze większa. 

KRÓL LEW (The Lion King, 1994, reż. Rob Minkoff, Royger Allers)

Jeden z tych "najpoważniejszych" filmów Disneya, który podzielił oglądających na dwa obozy: tych, którym się podobało i płakali i... tych, którym się podobało, ale nie płakali. Jeden z tych filmów, nad którego treścią się nie dyskutuje, bo jest po prostu świetny. Świetne poboczne postacie (serial  o przygodach Timona i Pumby był absurdalnie genialny!), świetny czarny charakter, znakomita ścieżka dźwiękowa. A skoro przy muzyce jesteśmy to...


TOY STORY (1995, reż. John Lasseter)

Animacja, której poszczególne części dorastały wraz z widzem. Pierwsza część budzi we mnie wiele pozytywnych wspomnień, chciało się mieć takie zabawki jak Chudy i Buzz. Bałem się zniekształconych stworzeń maltretowanych przez Sida. Zastanawiałem się przez długie lata co dawało energię do życia zabawkom (poczytajcie teorię Pixara, polecam) i byłem zachwycony częścią trzecią, która okazała się dziełem konsekwentnym i przemyślanym. I raczej nie przeznaczoną dla najmłodszych. Bardzo ważny dla mnie film z dzieciństwa. Coś co z pewnością oglądać będą moje dzieci. 

OPOWIEŚĆ WIGILIJNA MYSZKI MIKI (Mickey's Christmas Carol, 1983, reż. Burny Mattinson)

Na sam koniec pierwszej części, króciutka, trwająca tyle co dobranocka adaptacja "Opowieści wigilijnej" ze Sknerusem McKwaczem w roli Ebenezera Scrooge'a. Pamiętam, że nawet miałem książkową wersję tej historii, niestety nie wiem co się z nią stało (może to był egzemplarz biblioteczny... hmmm...). Wiem, że już po świętach, ale ujęło mnie strasznie gdy ostatnio w telewizji widziałem. A widziałem całkiem niedawno, więc tym większa radość, że jeszcze powtarzają! I tym optymistycznym akcentem kończę i zapowiadam część druga, która powinna się pojawić niebawem! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz