SZUKAJCIE A ZNAJDZIECIE

wtorek, 30 września 2014

10 francuskich horrorów, które koniecznie musicie zobaczyć!

Francuskie kino grozy słynie ze swojej brutalności, solidnych, wjeżdżających na psychikę fabuł malowanych krwią, potem i łzami bohaterów. Niektóre utrzymane są w modnym ostatnio tonie "Hostelu" bądź "Piły", inne odnoszą się do klasyków pokroju "Wzgórza mają oczy" bądź "Teksańska masakra piłą mechaniczną" lub eksplorują bardziej zwichrowane psychiki bohaterów. Zapraszam do zapoznania się z listą moim zdaniem najciekawszych i najdziwniejszych horrowów wyplutych na przestrzeni lat w tym jakże pokręconym kraju. 

10.LA MEUTE (2010, reż. Franck Richard)

Co za pojebane gówno za przeproszeniem. Nie jest to film dobry, ale wypada zobaczyć i zastanowić się co ćpali twórcy. Będzie sporo tortur jak widzicie po zdjęciu, będzie dziwna pani ze spluwą i... ghoule. Tak ghoule, stworzenia brzydki, głupie i krwiożercze. Ciekawie wyglądają choć mogą być najbardziej rozczarowującym elementem filmu. Mimo wszystko obczajcie, i zastanówcie się czy chcecie wyjechać na wakacje do Francji. 

niedziela, 28 września 2014

Ranking 50 najlepszych brytyjskich aktorów według FKRBZM.

Hollywood jest pełne znakomitych aktorów, którzy nie pochodzą ze Stanów Zjednoczonych i jakoś nie dziwi mnie fakt, że nie wszyscy o tym wiedzą. W końcu są i tacy co do narodowości danej twarzy oglądanej na ekranie nie przykładają wagi. Ja przykładam, uważam bowiem, że cechy charakterystyczne danego narodu widać na ekranie, nawet jeśli film jest na wskroś amerykański. W pierwszej kolejności postanowiłem przyjrzeć się najciekawszym, najlepszym i najbardziej intrygującym aktorom z brytyjskiego podwórka. Nie wszyscy rzecz jasna robią karierę w USA, niektórzy stanowczo wolą swoje własne "śmieci". Zapraszam Was więc do obadania mojego rankingu panów, którzy swoim talentem przyćmiewają niejednego amerykańskiego wyjadacza. Panie rzecz jasna także otrzymają swoją część zestawienia, mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości. Czytajcie, komentujcie, dzielcie się z innymi! Wiem, że wszystkich i tak ten zestaw nie zadowoli, ale cóż, takie prawidła list wszelakich, że ktoś się mieści, a ktoś nie. Także wybaczcie, że nie załapali się tacy panowie jak Idris Elba, Jim Sturgess, Christopher Eccleston, Jim Broadbent, Matt Smith czy Wentworth Miller. Mam nadzieję, że mimo wszystko czytanie następujących po sobie pozycji na liście i odkrywanie jej sprawi Wam choć trochę przyjemności. Endżoj! 

50.ANDY SERKIS

Andy to gość, bez którego Władca Pierścieni wyglądałby zupełnie inaczej. No, przynajmniej twarz Golluma, którego mimika jest niczym innym jak pokazem talentu aktorskiego tego pana. Serkis był także głosem stwora co powinno być wystarczającą rekomendacją tego pana. Jeśli to jest dla Was za mało by umieścić go jako otwierającego listę to podrzucę jeszcze kilka ciekawych kreacji: Cezara w "Ewolucji Planety Małp", Williama Hare w czarnej komedii "Burke i Hare", Capricorna w "Atramentowym sercu", Alberta Einsteina w "Einstein i Eddington"czy pana Alleya w kultowym już "Prestiżu". Do tego jeszcze smaczne występy w "Zarżniętych żywcem", "Sex & Drugs & Rock N' Roll" czy "Śmierć superbohatera" i mamy bardzo ciekawy obraz wszechstronnego Brytyjczyka, będącego między nami równo pół wieku.

wtorek, 16 września 2014

10 najlepszych kreacji vol.8: Robert De Niro

Zrobiłem sobie dłuższą przerwę od tego cyklu, ale zatęskniłem za nim i postanowiłem tym razem przedstawić Wam 10 najlepszych moim zdaniem wystąpień Roberta De Niro na wielkim ekranie. Gość często uważany za ekranowego konkurenta Ala Pacino ma na koncie wiele wybornych kreacji, które zapamiętam na zawsze. Wybór nie był łatwy bo przecież to czołowy aktor Hollywoodu, który ma już ponad 70 lat, a w branży funkcjonuje od połowy lat 60-tych. Zapraszam więc do przeczytania mojego, mam nadzieję, ryjącego banię rankingu. W następnym wydaniu cyklu (które powinno ukazać się szybciej niż za trzy czy cztery miesiące) pojawi się Helena Bonham Carter, a do tej pory mogliście już poczytać o największych osiągnięciach Leonardo DiCaprio, Edwarda Nortona, Brada Pitta, Gary'ego Oldmana, Christiana Bale'a, Jacka Nicholsona i Toma Hanksa. 

środa, 10 września 2014

Bo to zła kobieta była... czyli 10 ekranowych psychopatek, których nie chcielibyście spotkać na swojej drodze (część 1)

Boguś Linda mawiał, że kobiety są złe. Bo i są, nie da się ukryć, że niektóre z nich swoim szaleństwem przebijają wzorcowych ekranowych "zwichrowanych na umyśle". Ukrywają się za maską uprzejmości i ciepła, są seksowne i rozpalające wyobraźnię. Albo udają miłe sąsiadki zza miedzy. A w głowie tylko żądza mordu, destrukcji i zemsty. Przedstawiam Wam kobiety, które nie mają problemu z ubabraniem się krwią po łokcie. Przerażające ale i fascynujące jednocześnie. 


ANNIE WILKES ("Misery", 1990, reż. Rob Reiner)

Fajnie jest mieć czytelników. Uwielbiam mieć kontakt z osobami, które interesuje to co robię. Jak zapewne wiecie zamierzam napisać pierwszą w swojej karierze książkę i tu zaczyna się pierwszy pierwszy niepokój związany z posiadaniem fanek. Bo jeśli trafi się taka Annie to prawdopodobnie moje zdrowie srogo ucierpi, ba być może nie wyjdę z tego żywy. Rzecz jasna żartuję, ale postać Annie do dziś budzi emocje, a kreacja Kathy Bates jest zjawiskowa godna, jej postać mogłaby się dogadać z Normanem Batesem z "Psychozy". Z drugiej strony przypowieść o tym, że nie warto być fanatykiem, sami dobrze wiecie jak to się skończyło.

wtorek, 2 września 2014

10 najbardziej niedocenionych filmowych bohaterów według FKRBZM

Niedocenionych rzecz jasna nie przez wszystkich, najwierniejsi fani o swoich ulubieńcach mogliby długo opowiadać. Z jakiegoś jednak powodu nie stali się ikonami kina na tyle na ile zasłużyli. Są różnorodni, są wielowymiarowi i zabawni. Są dziwni lub przerażający. Zapoznajcie się moją dyszką niesłusznie zepchniętych na margines kultowych bohaterów! 

SNAKE PLISSKEN ("Ucieczka z Nowego Yorku", 1981; "Ucieczka z Los Angeles", 1996)

Współpraca Kurta Russela z Johnem Carpenterem zaowocowała dwoma częściami "Ucieczki..." ale też "Wielką draką w chińskiej dzielnicy" i znakomitym horrorem "Coś". Na początku lat 80 był więc aktorem kultowym, który nadawał swoim postaciom zawadiackiego charakteru. I taki jest Snake. Wyluzowany nawet w obliczu rychłego zgonu. Teoretycznie takim odpowiednikiem Plissken, tylko że dużo bardziej topornym jest Maczeta. Widać, że Rodriguez zżynał od jednego z najlepszych reżyserów tamtych czasów.